Nasz najsłodszy okruszek odszedł dzisiaj, po 14 dniach walki. W dniu jego operacji na niebie pojawiła się tęcza. Pomyślałam wtedy, że to nie dla niego. On walczył do końca, z całych sił, ufając nam bezgranicznie.
Wczoraj byliśmy przekonani, że wygraliśmy - biegał po balkonie z innymi kotami, bawił się z Hortensją, choć był dużo od niej słabszy. Przychodził się przytulać i mruczeć, sprawdzając, czy cały czas jesteśmy w pobliżu.
Dziś rano znów zaczęły się problemy z brzuszkiem. Z minuty na minutę cierpiał coraz bardziej. Leki podane w lecznicy tym razem nie zadziałały, było coraz gorzej, płakał z bólu, po chwili byliśmy z powrotem w gabinecie. Szybka decyzja - silny lek przecibólowy, po chwili RTG, USG.
RTG wykazało płyn w jamie brzusznej. Po chwili punkcja - w brzuszku mnóstwo ropy. Błyskawiczna operacja, narkoza wziewna. Zropiała wątroba, śledziona, mnóstwo ropni. Lekarze walczyli o niego do końca. Nie mieliśmy jednak żadnych, najmniejszych szans. To był jego Tęcza
Dziękuję wszystkim, którzy byli z nim, z nami, przez ten czas.