Właśnie się wpisałam u Ciebie
1. paroizolacja - czyli folia - kładziemy na zakładkę co najmniej 10 cm i wywijamy na ścianę.
2. podkłady wygłuszające - im grubsze tym cieplej i mniej stukają - u nas z racji na podłogowe ogrzewanie - tylko 3mm. Podobno najlepsze jest 7 mm z takiego czegoś mielonego, jak płyta pilśniowa. Układasz to arkusz przy arkuszu i kleisz po wierzchu papierową taśmą. Jak widzisz, że jest gdzieś widoczna nierówność - to wyrównujesz właśnie tym podkładem.
3. Panele - najpierw muszą poleżakować ze dwa dni w tym pomieszczeniu lub tuż obok - wigotność, potem wyjmujesz wszystkie z paczek i sortujesz na kupki podług wzorów - my mieliśmy deskę...każdy wzór pasuje - tył do początku następnej i wychodzi jedna deska. Sotujesz tak, żeby leżały w tę samą stronę biorąc pod uwagę te "zatrzaski - łódeczka w górę - łódeczka w dół", jak zobaczysz panel będziesz wiedziała o czym piszę. Potem planujesz, jak to pociąć, żeby się minęły, żeby nie było za dużo odpadów i żeby nie było kawałków mniejszych niż 40 cm - zalecenie producenta. My układaliśmy połówka panela od ściany, a potem cały panel od sciany w następnym rzędzie...wyszło super. A potem składasz pierwszą deskę i kładziesz od lewej strony do prawej i deska prostopadle do drzwi. Najpierwsz składasz całą długość deski, od razu dopasowując jej długość, a potem na raz zapinasz zatrzask na całej długości - do tego potrzebne są dwie osoby. Trzeba pamiętać o zostawieniu szczeliny przy ścianach - bo podobno się kurczą i rosną...
4. Wykończenie - listwy...my kupiliśmy takie okleinowane, co się montuje najpierw uchwyt na ścianę a potem zawiesza na nim listwę. Uchwyt Piotrek wwiercał robiąc sobie dystans od podłogi na grubość kartonu od paneli - super wyszło.
Opis dłuższy niż wykonanie
