Niech się uczy!!!! A może ma dupencję za ciężką?
A propos dywanu, to wykładziny wszelkiego typu sa doskonałe do wspinania , a półki i półeczki to już przed Helunią się w spokoju nie ostaną
Próżne żale!Helusia jest mniej ufna i nie pozwala się tak mocno przytulać, ale już są postępy. A kochana jest przez nas tak samo albo i więcej, bo jest malutka.
Blusik, nadal nie mam Twojego konta, żeby Ci pieniądze przesłać. Ewcia się wyprowadziła do jutra, ja nie umiem obsłużyć jej GG, więc może mi SMS-em prześlesz?
Dane naukowe wskazują, że kot zagniatany regularnie jest zdrowszy, odporniejszy i dłużej żyje.A zagniatający człowiek jest odstresowany i też żyje dłużej.O co później Narodowy Fundusz Zdrowia ma pretensje do kociarzy.
Nie ma gwałtu, a mnie się pierwszy raz ta komórka rozładowała i jakoś nie chce się uruchomić , więc z sms-ów nici. Wrzucę jutro Ewie na gg
Helcia to na pieszczotki przychodzi kiedy chce i niezbyt często Zdecydowanie woli odkrywać nowe szlaki. Hans pomimo, że największy i najodważniejszy (niby) zawsze szlak jako ostatni zaliczał Coś mi to ciężkie dooopsko ciągle po głowie chodzi
rzeczywiści coś jakby mu z tyłu ciążyło (jak słyszy, że z kuchni idę, to mało girek sobie nie połamie, żeby stawić się przyz miseczce pierwszy). Gadzina już próbuje mnie wykorzystywać, bo jak mu Helcia ucieknie gdzieś na górę, to nie goni jej tylko siedzi i rozpacza, może Duża przyjdzie i wywinduje. Ale już go przejrzałam i teraz mu tylko pokazuję, którędy ma sam wskoczyć.
Biegi do kuchni wychodzą mu najlepiej i nie ma znaczenia głodnawy (bo pilnuje, żeby nigdy nie być głodny) czy nie. Jak dasz kiedyś rybkę, to usłyszysz jak warczy hihihihihi
Dzisiaj wszystkie dzrzwi w domu otwarte, ale kociarnia do kuchni nie wchodzi, bo w kuchni pies siedzi. Psinka jeset łagodniutka i spokojna, ale jak koty ją zobaczyły to Hans zrobił się dwa razy większy (tak się zjeżył) i znieruchomiał (musiałam go odnosić do pokoju), a Helcia taki odwrót dała, że jak na kreskówkach, na zakręcie tylnymi łapkami w miejscu przebierała. Teraz tylko czujnie strzygą uszkami w kierunku kuchni jak tam jakieś szmery usłyszą.
No jak pierwszy raz rezydentów zobaczyły to w pierwszym momencie też jakieś takie większe się stały , a Helcia stosuje zasadę - najpierw wiej, a potem sie zastanawiaj czy było trzeba. Madra kocinka Blusik jak go pierwszy raz pies obwąchiwał, to siedział jak kooopa i w końcu zrobił takie byle jakie phi, żeby pokazać, że jednak żyje a nie jest pluszakiem
Helusia rzeczywiście sztukę dawania nóżki ma opanowaną do perfekcji, z prędkością światła ucieka zawsze pod to łóżko, które jako pierwszy w domu obiekt obejrzała. A śmieszne jest, że ją płoszy np. jak my idziemy w jakiś papciach, które pierwszy raz widzi. Jak się zorientuje, że nie ma się czego bać, to wychodzi spod łóżka i przechadza się, tak nonszalancko, że niby nie zwiewała, tylko tak się chciała przebiec troszeczkę...
A ja moim krówkom nieświadomie zrobiłam głupi kawał Gotuję pomidorową i otwierałam puszkę z koncentratem. Jeszcze nie zdążyłam wieczka zdjąć, a już był Helmut drący się jak obdzierany ze skóry, a za nimi Heini (cichutki). No malutasy już mają skojarzenia, że taki dźwięk wydobywa się z pokoju, a potem jakieś smaczności można po Fionce dojeść. No co miałam zrobić? Bidoki spały snem sprawiedliwym, a jednak usłyszały, więc należało dać jakąś pocieszkę