Chyba w złą godzinę napisałam, że nasze koty trzymają się z daleka od Agatki
Miśka nie ma a terror wciąż trwa... jego rolę przejęły nasze koty i Lolek...
Wróciłam do domu po 2 tyg. nieobecności, wszystkie futra wybiegły mi na spotkanie a Agatę usłyszałam dopiero po dłuższej chwili. Miaukoliła biedna wystawiając tylko łebek spod kanapy

Gdy do niej podeszłam, to natychmiast przybiegły pozostałe i mała schowała się wystraszona. Nawet zjeść jej nie pozwoliły

odgoniły ją od jej miseczki, mimo że swoich porcji jeszcze nie skończyły. Ostra remprymenda też niewiele pomogła, nie wróciły do swoich misek, tylko usiadły niedaleko i gdybym nie pilnowała, to pewnie by ją odgoniły od jedzenia. A koteczka była bardzo głodna, rzuciła od razu się na jedzenie.
Pani, która przychodziła do kotów widocznie zlekceważyła moją prośbę, by Agatkę karmić oddzielnie i pilować dopóki nie zje
Nie wiem też ile ona siedziała pod tą nieszczęsną kanapą ale sądząc po ilości odchodów - długo...

Małpy nie powolly jej nawet skorzystać z kuwety
nie mogę zrozumieć, co ta kotka zawiniła, że reszta ją tak gnębi
