Pinky, Oliwka, Uszka, Lunitari i Napoleonka

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro cze 18, 2003 21:46

HM..jutro w nocy a wlasciwie pojutrze nad ranem wyjezdzam. Nie bedzie mnie 10 dni. A wet powiedzial, ze moje kotki po tym czasie zdziczeja mi :( No to teraz zamiast sie pakowac, siedze i mysle, czy dobrze robie, ze w ogole jade :(
Toffie, Bajek, Bździągwa, Julian

kinus

 
Posty: 16452
Od: Pon mar 03, 2003 23:22
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro cze 18, 2003 21:51

W jakim sensie "zdziczeją"?

Estraven

 
Posty: 31460
Od: Pon lut 04, 2002 15:30
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro cze 18, 2003 21:54

Chyba w tym, ze nie beda chcialy przychodzic do mnie. Generalnie do czlowieka.
Toffie, Bajek, Bździągwa, Julian

kinus

 
Posty: 16452
Od: Pon mar 03, 2003 23:22
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro cze 18, 2003 21:56

EEeeeee tam.... Krzys mial 3 m-ce jak wyjedzalam pierwszy raz, i zostali z Daisy SAMI na 4 DNI i nic im nie bylo. Zostawilam 2 czysciutkie kuwety i mnostwo suchego, i czekaly pod drzwiami, i pierwsza noc po powrocie spedzialam miziajac koty 8O ale byly zupelnie normalne.

Z kolei wyjazdy na urlop, kiedy ktos opiekuje sie kotami, sa bardzo podobne. Jedyna roznica, to ze przy krotszych wyjazdach po powrocie sie obrazaja, przy dluzszych sa niesamowicie stesknione swojego czlowieka... Ale absolutnie nie zdziczale 8O

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Śro cze 18, 2003 21:56

Hm... nie panikowałbym. Dziczki czasem znikają na pół roku na jakąś włóczęgę, a wróciwszy z miejsca domagają się przywitalnego wyczochrania. Niemniej obrażone po tak długim rozstaniu mogą być, to owszem.

Estraven

 
Posty: 31460
Od: Pon lut 04, 2002 15:30
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro cze 18, 2003 22:01

Z obrazonymi sobie poradze, mam pelne dwa dni pozniej tylko dla nich, coby je uglaskac.

Beata :)
jak sobie radzisz z niemysleniem o kotkach na urlopie ?
Toffie, Bajek, Bździągwa, Julian

kinus

 
Posty: 16452
Od: Pon mar 03, 2003 23:22
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro cze 18, 2003 22:04

Ja nie umiem niemyslec ;) po czym wracam do domu, do mojego Xiecia, ktory przez dwa dni nie daje sie nawet poglaskac i teatralnie siada tuz przede mna - tylem oczywiscie :P Sztuke ignorowania natarczywej mysli CO ROBI MOJ KOT I JAK SIE MA :?: probuje opanowac. Na razie Xiaze uzaleznil mnie do tego stopnia, ze jest to dla mnie nieosiagalny prog :D
Ewelina i...
Obrazek

Kiara

 
Posty: 5697
Od: Nie mar 02, 2003 13:18
Lokalizacja: Toruń

Post » Śro cze 18, 2003 22:14

kinus pisze:Beata :)
jak sobie radzisz z niemysleniem o kotkach na urlopie ?


W ogole sobie nie radze :cry: Dzwonie do dochodzacych codziennie/ co dwa dni i sprawdzam, czy wszystko OK. Wiem juz, ze Daisy natychmiast reaguje mniejszym apetytem, ktory wraca dopiero po moim powrocie.

Z drugiej strony, zdaje sobie sprawe, ze do odreagowania stresow niw wystarczy mi wyjazd na np. Mazury, gdzie ewentulanie moglabym jechac z kotami... Ja musze miec slonce, pewien standard hotelu, basen i inne takie... najlepiej all inclusive :wink: I wiem tez, ze bez takiego wyjadzu trudno mi zachowac zdrowie psychiczne w normalnej kondycji, czyli bez wyjadzu koty beda z tego powodu cierpiec tak czy inaczej :? To JA rzadze tym domem a nie koty...

Ale cierpie strasznie i bardzo tesknie. I mysle o nich codziennie :oops:

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Śro cze 18, 2003 22:16

kinus pisze:. A wet powiedzial, ze moje kotki po tym czasie zdziczeja :(


Vet na pewno żartował :D widząc jaką jesteś troskliwą i uczuloną na wszystko co dotyczy kociaków mamusią :wink:

Nelly

Avatar użytkownika
 
Posty: 19847
Od: Nie lut 10, 2002 9:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro cze 18, 2003 22:25

Beata :)
prawdopodobnie mamy podobna prace. Dlatego u mnie tez do rozladowania stresu potrzebny mi wyjazd gdzies daleko, musze sie wyszalec....ale cos mi sie zdaje, ze codziennie bede dzwonic i pytac, czy kotuchy zyja i czy nic im nie jest.
Toffie, Bajek, Bździągwa, Julian

kinus

 
Posty: 16452
Od: Pon mar 03, 2003 23:22
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro cze 18, 2003 22:27

Alina pisze:
Vet na pewno żartował :D widząc jaką jesteś troskliwą i uczuloną na wszystko co dotyczy kociaków mamusią :wink:


Zobaczymy, ale cos czuje, ze w Wenecji sie za koty bede modlic....
Toffie, Bajek, Bździągwa, Julian

kinus

 
Posty: 16452
Od: Pon mar 03, 2003 23:22
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw lip 03, 2003 19:27

Waga Olki - 2,45 kg, waga Pinky - 1,5 kg. Pinky znow chora..oczko ze zlogami ropy, wiec szczepienie znow odsuniete :( I uwaga uwaga.....Pinky sama przychodzi na glaski :) bylam wczoraj w ciezkim szoku, ze sie zdecydowala. I jeszcze baranka w prezencie zrobila.
Toffie, Bajek, Bździągwa, Julian

kinus

 
Posty: 16452
Od: Pon mar 03, 2003 23:22
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw lip 03, 2003 19:36

:D Niech malutka szybko zdrowieje do konca, trzymam kciuki.

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Pt lip 04, 2003 8:29

kinus pisze:HM..jutro w nocy a wlasciwie pojutrze nad ranem wyjezdzam. Nie bedzie mnie 10 dni. A wet powiedzial, ze moje kotki po tym czasie zdziczeja mi :( No to teraz zamiast sie pakowac, siedze i mysle, czy dobrze robie, ze w ogole jade :(


Kinus nie sluchaj swojego weta, niestety weci czasami jak palna jakies glupstwo to az szkoda gadac :roll:
Ja swojego Miska zostawiam u rodzicow TZ, mimo iz TZ mieszka w innym miescie. Po prostu pakujemy kota w transporter i fruuu na wakacje. Kot u rodzicow TZ ma warunki iscie krolewskie, bo wszystkie dwa pietra stoja dla niego otworem, jedzenia mu nie brakuje no i wszyscy sa w nim zakochani. Proba przejecia kota przez rodzicow TZ nastepowala kilakrotnie;), bez rezultatow. Jak wyjechalam z wawy na 2 tygodnie, a pozniej przyjechalam po Bluesa, poznal mnie od razu, zaczal mruczec, ocierac sie o nogi, wlazic na rece. A ja oczywiscie wzielam sie za pielegnacje:), co tez zniosl no prawie ze stoickim spokojem! :wink:
Dlatego nie martw sie, koteczki na pewno Cie poznaja!!

anii

 
Posty: 100
Od: Pon mar 10, 2003 10:26
Lokalizacja: wawa

Post » Pt lip 04, 2003 8:48

:)
JUz wrocilam, kotki mnie nie poznawaly przez pol dnia mniej wiecej. Teraz juz jest wszystko OK. Sa przymilne i przychodza sie polasic :)
No a dzis...o 5 rano zostala zlozona deska do prasowania (przepraszam sasiadow :roll: ) pozniej poszedl wazonik, na szczescie tylko sie skulnal z szafki. Firany dzis bede znow zawieszac. A to tylko Olka miala nad ranem nadmiar energii :)
Toffie, Bajek, Bździągwa, Julian

kinus

 
Posty: 16452
Od: Pon mar 03, 2003 23:22
Lokalizacja: Poznań

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Franciszek1954, Google [Bot], Silverblue i 10 gości