A teraz wieści z Sokolnik:
Towarzystwo kocie generalnie ma się dobrze, narósł niestety problem z pchłami, ale to rozwiązujemy "na dniach" - dzięki pomocy forumowiczów tu i na Dogo zebrałam 1/3 kwoty potrzebnej na Stronghold dla całego stada, 1/3 dali państwo Lange czyli opiekunowie kotów, resztę dołożyłam ja i moja szwagierka, która dzielnie mi sekunduje w pomocy kociastym. W sobotę wszystkie koty dostaną "działkę" na kark i mam nadzieję, że to rozwiąże parę problemów. (dodam, ze preparaty na odpchlenie mieszkania też już czekają)
Jest jeszcze jeden problem: dwie kotki - mama i córka 10 i 8 letnie z koszmarnym problemem z zębami i dziąsłami. Wet, który opiekuje się tymi kotami serwuje tylko antybiotyki, które nie dają zadnej poprawy, czyli prawdopodobnie rozwiązaniem okaże się wyrwanie wszystkich zębisków. Uderzyłam w tej sprawie po pomoc do Zosi i Ziemowita, a przez nich oczywiście do nieocenionej dr. Ewy, która obiecała, że kotkami oczywiście się zajmie. Jednocześnie p. Basia czyli opiekunka kotów znalazła wetkę w Ozorkowie, która też chce się podjąć leczenia kocinek i jednak zdecydowała, że najpierw pojedzie tam, bo jednak jest zdecydowanie bliżej gdyby była potrzeba częstszych wizyt. Jeśli pani doktor się nie wykaże, to kotki będą jednak jeździć do Dr. Ewy.
Na ten cel państwo dostali pieniądze od córki (która z nimi w prawdzie nie mieszka, ale kociate kocha miłością jedyną) i dziewczyny już dzisiaj pojechały na pierwszą wizytę.
Podzielę się jeszcze moimi przemyśleniami po niedzielnej wizycie w Sokolnikach: myślę, że moja i Wasza pomoc zmobilizowała państwa Lange do "zrobienia porządku w stadzie", zobaczyli, że nie są sami i również zaczęli działać. Na moje oko, tak na prawdę to tych kotków oddać nie chcą, opiekują się nimi jak mogą, pomogliśmy im przezwyciężyć sytuację kryzysową (głównie mnożenia się tej gromady) i dalej będą radzić sobie sami, wiedząc, że gdy coś złego się wydarzy będą mieli gdzie zwrócić się po pomoc - i ja jako osoba, która jest łącznikiem między Sokolnikami a Forum na pewno się tym zajmę . A skoro koty dożywają u nich 17-18 lat, to nie może być im tam źle.
I tutaj chciałaby złożyć gorące podziękowania od p. Lange i całej kociej bandy za wszelką pomoc, którą uzyskałam na Forum.
I jeszcze parę zdję na koniec tego przydługiego wywodu


