Od lat mój nocny harmonogram wygląda tak:
23.00-kładę się spać
23.15-zasypiam...
23.20 - wstaję - Czarna miauczy, chce jeść
Nakładm jeść, czekam chwilę, Czarna jednak teraz nie będzie jadła, wraca do łóżka, wracam i ja.
23.40 - zasypiam...
23.55 - Czarna miauczy, idę sprawdzić co jest, Czarna potrzebuje towarzystwa, jednak coś zje, a nie lubi jeść samotnie.
Siedzę, czekam aż skończy jeść, czekam aż skończy się myć po jedzeniu, idziemy razem do łóżka.
00.20 - zasypiam...
1.15 - Malutek miauczy, pewnie chce wyjść, wstaję, idę do drzwi, żeby ją wypuścić, Malutka już tam nie ma, jednak jeszcze nie wychodzi, wracam, zasypiam..
1.40 - Malutek jednak chce wyjść, wstaję, wypuszczam, wracam, zasypiam...
2.10 - Czarna też chce wyjść, wstaję, wypuszczam, wracam, zasypiam...
2.30 - Mamusiu...Daj mi pić (to ludzkie dziecko). Wstaję, nalewam wody do kubka, grzeję w mikrofali, przynoszę, dziecko już śpi, więc odchodzę, kładę się, zasypiam...
2.40 - Mamusiu!No daj mi pić!- wstaję itd.
4.00 - Czarna wróciła i miauczy pod drzwiami. Wstaję, wpuszczam (przecież mróz...), kładę się, zasypiam...
6.00 - budzik. OK, jak Pan Bóg przykazał, 7 godzin spoczynku nocnego za mną.