WIELKIE problemy z dokoceniem - niby normalne życie:)

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt lip 06, 2007 23:45 WIELKIE problemy z dokoceniem - niby normalne życie:)

Witam wszystkich - jestem nowa na tym forum i nie bedę ukrywała, że potrzebuję wsparcia. na to forum trafiłam dzieki graszce ze strony "koty".
Mój problem w skrócie polega na tym, że po smierci moich Rodziców zaopiekowałam sie ich kotką.
Po wyliczeniach jej wieku wychodzi, że ma ok 13-15 lat. W młodosci kot aktywny, od kilku lat tylko w domu bez kontaktu z innymi zwierzętami. Wczesniej doskonałe relacje z moim psem, ale to było ponad 4 lata temu. Z kotami brak kontaktu. Kociczka nie lubi obcych i generalnie jest płochliwa.
Tak myslę, że bardzo przeżyła odejście mojej Mamy - 7 miesięcy temu. Taka jakaś bardziej płochliwa sie zrobiła. Mama umarła nagle i w szpitalu i kociczka bardzo długo na Nią czekała. Jak otwierałam drzwi kluczem to biegła i jak widziała, że to ja była bardzo zawiedzina.
Potem jak Tata chorował i w domu Rodziców była codziennie, kociczka przyzwyczaiła sie do mnie i w pełni zaakceptowała, chociaz wcześniej relacje miedzy nami nie były najlepsze.
Niestety 20 czerwca mój Tata zmarł. A ja zaopiekowałam sie ukochanym kotem moich Rodziców. I tu jest ten mój PROBLEM!!!!
Ja mam dwa koty tzw. bezstresowce. Kot Fifi - 7 lat (uratowany od utopienia zaraz po urodzeniu w Zatoce Puckiej), kotka Mimi - 3 lata (znajdka z Mierzei Wislanej). Fifi taki troche koto-pies do 3 roku życia wychowywany od urodzenia z psem. jak miał rok i pierwszy raz zobaczył kota to nie wiedział co z tym fantem - w postaci kota zrobić. jak po odejściu psa pojawiła sie Mimi w domu zrobił się z niego normalny kot. Teraz to taki misiu jestem - wielki, dystyngowany i spanko to najlepsza forma aktywności. Natomiast Mimi to tri-colorka i diabeł wcielony, ani kota pogłaskać, ani przyytulić. Zosia samosia totalna. I w to towarzystwo musiałam wprowadzić kociczkę moich Rodziców. Dramat totalny. Najpierw - nie będe opisywała całych zabiegów jak doprowadzić do spatkania kotów - moje koty uskuteczniały polowanie. Potem była niby stabilizacja, i to mnie wprowadziło w bład. Myślałam, że jest ok i na noc koty dostały do wspólnej dyspozycji całe mieszkanie. Była straszna walka a kocica Rodziców się zbunkrowała przy moim łózku i tak zostało. Koty są rozdzielone i tylko od czasu do czasu łączone. I jest śmiesznie kocica się bunkruje i warczy straszliwie, a dwa pozostałe cierpliwie czekaja. nie ma w moic "starych" kotach żadnej agresji tylko zainteresowanie, a kociczka warczy, gada jakieś głupotki i strasznie się trzęsie. Dopuki stare koty sa w zasięgu wzroku kociczki, żadne mizianie, gadanie nie odnosi skutku. Warczy, gada i sie trzęsie i chce się chować. Jak "stare koty" po dawce gliglania i dopieszczania ida do zamkniecia w komfortowych nota bene warunkach - kociczka odżywa.
Nie wiem co robić - moje "stare koty" są bardzo tolerancyjne, ale takie dzielenie kotów to nie może długo trwać.
W mojej ocenie teraz problem leży w kociczce moich Rodziców - ona ma problem, bo się po prostu boi, pomimo tego, że tamte dwa juz jej nie atakuja. Są przyjaźnie nastawione. Tylko jak długo - kociczka non stop warczy i bardzo nieprzyjemne rzeczy im opowiada.
jakie błędy popełniam, co robię źle i co innego powinnam zrobić?????? Bardzo proszę o wsparcie, moje koty to totalny przypadek. Wiem jak postępować z psami, ale z kotami to tak intuicyjnie. Nie chcę jednak zrobić krzywdy kociczce moich Rodziców, a jest to cudowny zwierz i chcę jej pomóc.
Przepraszam, że sie tak rozpisałam, ale było mi to potrzebne. Z góry dziękuje za porady. Wszystkich pozdrawiam Aleksandra :D :D :D
Ostatnio edytowano Pt kwi 04, 2008 23:34 przez Aleksandra59, łącznie edytowano 20 razy

Aleksandra59

 
Posty: 12973
Od: Czw lip 05, 2007 21:15
Lokalizacja: Warszawa, Wilanów

Post » Sob lip 07, 2007 1:32 Re: nowy - jednak stary kotek - i moje dwa "stare"

Witam Szanowną Imienniczkę w naszym forumowym gronie :D
Wyrazy współczucia z powodu odejścia Rodziców i podziękowania za opiekę nad ich kicią...

Oleńko, podam Ci linki do wątków, gdzie mowa o dokoceniu łatwiejszym i trudnym, i o sposobach jego przeprowadzania. Poczytaj na spokojnie, może czasem wątki mają dużo stron, ale się nie zniechęcaj :wink:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=26842
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=44532
O kroplach Bacha, które działają cuda na kocią psychikę:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=39025

Moje dokocenie przebiegło spokojnie i błyskawicznie, więc nie musiałam żadnych wymyślnych zabiegów stosować- ale nie wszystkim tak się udaje- co zobaczysz w powyższych wątkach. Grunt, ze Twoje futra są łagodne i nie przejawiaja agresji- problem ma kotka Rodziców- na niej bym się skupiała. Pewnie wypowiedzą się tu osoby, które dokacały się z problemami- mam nadzieję, że z ich pomocą uda się wszystko pozytywnie rozwiązać :ok:
Obrazek
tornado w Alabamie;P

Blond Tornado

 
Posty: 5322
Od: Pon cze 13, 2005 1:29
Lokalizacja: Poznań/ Birmingham

Post » Sob lip 07, 2007 16:56

Dzięki za miłe przywitanie Imienniczko!!!! A ja myślałam, że Aleksandry to takie stonowane osoby i tylko ja wyjątek, a tu proszę okazuje sie, że kolejna Aleksandra to Tornado i na dodatek Blond!!!!
Dziękuję za linki, spokojnie sobie poczytam. najbardziej zainteresowała mnie ta strona z kroplami Bacha. Muszę tego spróbować.
To jest pierwsza wspólna sobota kotów u mnie w domu. Wczesniej byliśmy na działce i tam koty kontaktu ze sobą dużego nie miały. Teraz cały dzień siedzę w domu i chce mi się cały czas płakać. Fifi i Mimi są grzeczne i nic Kociczce nie robią, nawet do niej nie gadają. Ona natomiast cały czas warczy i gada i cała się trzęsie - nawet jak kotów nie ma w zasięgu jej wzroku. Żal mi jej strasznie, ale to izolowanie nie podoba mi się.
Jeszcze jedno kotka Rodziców nie ma imienia - wołali na nią: kotka, kiciunia, koteczka. Ja postanowiłam nadać jej jakieś imie, ale czy kotka się przyzwyczai? Już nawet mam propozycję Kiki. No bo jak mam Fifi i Mimi, a ona reaguje na kicię to Kiki chyba jej się spodoba. Pozdrawiam Aleksandra

Aleksandra59

 
Posty: 12973
Od: Czw lip 05, 2007 21:15
Lokalizacja: Warszawa, Wilanów

Post » Sob lip 07, 2007 17:53

Wspolczuje serdecznie po stracie Rodzicow

Kotce trzebaby moim zdaniem dac jakies poslanie Twoich kotow. Zeby przyzwyczajala sie do ich zapachu. NAwet jak nie bedzie chciala go uzywac. Kladz to na czym sypia u Twoich kotow i podmianka. Zeby przyzwyczaila sie do ich zapachu. TAk samo z glaskaniem. Glaszcz ja, jesli dasz rade, bezposrednio po glaskaniu Twoich kotow. Musi sie do tego przyzwyczaic.
U mnie kazdy nowy kot byl przyjmowany tak sobie. Ale to byly male koty w potrzebie iwec chyba bylo latwiej.
Trzymam kciuki za szybka integracje.

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Sob lip 07, 2007 18:14

Dzięki.
Twój pomysł Lidko z posłaniem wydaje się bardzo dobry, tylko moje "stare" koty mają jedno, wspólne posłanie. Ono "chodzi" za nimi, gdzie one tam posłanie. Jednak ponieważ pomysł uważam za dobry na chwilę zabiorę je. Co do głasakania - trenuję to od samego początku, niemniej dziekuję za podpowiedź. Każda jest dla mnie bardzo ważna.

Aleksandra59

 
Posty: 12973
Od: Czw lip 05, 2007 21:15
Lokalizacja: Warszawa, Wilanów

Post » Sob lip 07, 2007 18:21

To moze poloz jakis kocyk na poslaniu rezydentek a potem daj to nowej koteczce. Zeby sie wszystko wymieszalo.
Jestesmy teraz w trakcie remontu a ze mamy male mieszkanie wiec trzeba bylo cos wymyslic. I udalo sie wynajac mieszkanie w sasiedztwie od ludzi, ktorzy wyjechali. i w tym nowym mieszkaniu koty prawie na odwrot sie zachowuja. te ktore nie spaly w lozku teraz spia i jakos tak inaczej sie zachowuja.
Moze Twoje koty tez sie niedlugo wymieszaja

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Sob lip 07, 2007 18:41

Lidko, Twoja informacja jak Twoje koty zachowują się w nowym miejscu połączona z pomysłem wymieszania kocich zapachów uzmysłowiła mi coś. Muszę z mieszkania Rodziców zabrać rzeczy na których i pod którymi Kiki spała. To nie były jej posłania, ale to sa dwa koce i narzuta na łóżku Rodziców. Że też wcześniej o tym nie pomyślałam. Może kotce Rodziców będzie lżej????? Będzie miała swoje stare zapachy?????

Aleksandra59

 
Posty: 12973
Od: Czw lip 05, 2007 21:15
Lokalizacja: Warszawa, Wilanów

Post » Sob lip 07, 2007 19:33

To zrob przede wszystkim.
Wtedy kiki napewno poczuje sie pewniej. bedzie miala cos swojego, jakis lacznik z przeszloscia.
Wydaje mi sie, ze to jej bardzo pomoze.

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Sob lip 07, 2007 20:37

Witam na forum. Jesteś w trudnej sytuacji, bo kotka jest wiekowa i trudno jej będzie przyzwyczaijć się do nowego miejsca. Jak koty ją nie atakują to po jakimś czasie oswoi się z ich obecnością. Ja raz dokacałam się dorosłym kocurem i to był horror. Nowy przybysz przez dwa tygodnie gonił moje trzy koty non-stop. Nawet z kuwety miały trudności skorzystać. Po tym okresie wszystko się uspokoiło i nawet zaprzyjaźnił się z jedną koteczką. On w ten sposób reagował na stres. Może zanim kupisz krople dr Bacha, kup kocią miętkę w sprayu. To nie jest drogie a można kotce popsikać otoczenie w którym siedzi i będzie się czuła bardziej wyluzowana.

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Sob lip 07, 2007 21:03

Olu, zmień może tytuł wątku na coś w stylu- Problematyczne dokocenie- prośba o rady- więcej doświadczonych osób wejdzie :D -
Wchodzisz w pierwszy post, klikasz zmień, zmieniasz tytuł i klikasz wyślij. I zrobione.
Obrazek
tornado w Alabamie;P

Blond Tornado

 
Posty: 5322
Od: Pon cze 13, 2005 1:29
Lokalizacja: Poznań/ Birmingham

Post » Sob lip 07, 2007 21:53

Postaram się zmienić temat - zrobię wszystko zgodnie z instrukcją, ale komputerowo to ja kiepska jestem. Jak nie wyjdzie to poproszę o pomoc.

Aleksandra59

 
Posty: 12973
Od: Czw lip 05, 2007 21:15
Lokalizacja: Warszawa, Wilanów

Post » Sob lip 07, 2007 22:06

Hurra, udało się - zmieniłam temat, dzięki za poradę!!!!
U nas niestety nie najlepiej - Kiki cały dzien przesiedziała zbunkrowana pomiędzy ścianą a tapczanem. Koty podchodziły - zupełnie pokojowo, a ona warczała i była agresywna. Jak chciałam ją pomiziać - jak kotów nie było - na mnie też warczała straszliwie. Kiki cały dzien nie jadła i kuwety też nie widziała. Muszę więc Fifi i Mimi wyekspedjować do dużego pokoju na nockę.
Barbara sugerowała mietkę, oczywiście zrobie to, ale coś mi po głowie lata, że Rodzice mówli, że miętka to nie sposób na ich kotkę. Jednak kupię miętkę i podziałamy.
Oj szybko muszę działać bo jakaś awantura się szykuje. Pozdrawiam,

Aleksandra59

 
Posty: 12973
Od: Czw lip 05, 2007 21:15
Lokalizacja: Warszawa, Wilanów

Post » Sob lip 07, 2007 22:10

to ja trzymam kciuki...

prawie poltora roku temu dokocilam sie Bajka, ktora miala byc u mnie tylko na tymczasie (przyszla ze schroniska)
Bajka to bardzo proludzki kot ale tez troche nerwus :roll: :wink: warczenie, syczenie i bicie lapa (oraz napadania pozostalych kotow znienacka) mamy do dzisiaj - z zadnym z pozostalych kotow sie nie "kumpluje" nawet, czasem sie ganiaja i chca zabic, ale na szczescie coraz rzadziej

jej problem to czlowiek - tzn ona chcialaby miec czlowieka tylko dla siebie i jak widzi, ze jest inaczej, to reaguje agresja...

koty zyja obok siebie wlasciwie
ostatnio sa u mnie tymczasy - na poczatku tez chciala je i mnie zabic (i wszystko co sie rusza), ale przeszlo, jak zaczelam ja przekonywac, ze tylko ja kocham :wink: :lol:

mysle ze krople Bacha lub Feliway moga duzo pomoc
ale byc moze koteczka jest tez bardzo zagubiona i chce miec swojego czlowieka - moze trzeba jej wiecej uwagi okazywac? jakos (zeby rezydentow nie zniechecic jednoczesnie)

trzymam kciuki

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Sob lip 07, 2007 22:50

Myślę, że Beata ma rację. Ona była do tej pory sama, a tu inne koty, inny dom. Na pewno w końcu sie przyzwyczaji ale to musi potrwać.

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Sob lip 07, 2007 22:59

Kiki jedynaczką kocią była całe życie, były co prawda psy - moich Rodziców i moja sunia - ale to raczej psy były o nią zazdrosne. Dopieszczam ją straszliwie i ona to bardzo lubi. Przypuszczam jednak, że ona po prostu moich kotów się boi. Jak wczesniej pisałam przy kotach to ja tylko intuicyjnie działam, ale coś mi się widzi, że to jednak taki ogromny strach.
Mam pytanie do Beaty a co to takiego Feliway - nic o tym nie wiem?????

Aleksandra59

 
Posty: 12973
Od: Czw lip 05, 2007 21:15
Lokalizacja: Warszawa, Wilanów

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 27 gości