Po czwartej obudził mnie żałosny miauk. Lecę do kuchni, przez głowę przelatują najczarniejsze wizje, wpadam... a tam na środku siedzi Mela i sobie miauka

Klunia kręci sie obok (ona zawsze biegnie do płaczacego kota

) i nic się nie dzieje: nikt nie oberwał ani się nie dusił, ani nie zaklinował, nic.
Dostały baby michy, zjadły i poszły spać.
Ale to nie koniec niespodzianek: wstaję rano, człapię do wspomnianej już kuchni i...

na podłodze walają się: udko kurze - sztuk 1, filety z mintaja - sztuk 2.
Oczywiście udko oblegane przez dwa wredne bielinki kapustniki
http://www.strykowski.net/przyroda_foto ... ie_811.php Podobne, nieprawdaż?
Pełna komitywa, kurcze!
Naya buduje napięcie, zanim drapak się pojawi
Co się stało? Ano, pancia nie pomyślała

Myłam wczoraj lodówkę, wyjęłam na ten czas zamrożone mięcho, okryłam, zabezpieczyłam przed rozmrożeniem i ... zapomniałam o nim

W zasadzie przypuszczam, ze miauki Meli spowodowane były właśnie przez zapaszek mięska, które do czwartej na pewno zdążyło się rozmrozić

I tak dobrze, ze kurczak je zatrzymał - nizej był kotlet wieprzowy
Teraz pannice regenerują siły - ułożyły się na podłodze, w plamach słońca i drzemią
