
Nie zapomne, do konca zycia, mojego pierwszego zastrzyku. Z godzine przymierząłam sie do zrobienia Antosiowi a on spokojny był jak baranek. Wszystko mialam przeciwczone w myslach, zapamietane jak mi wetka pokazywał jak mam skórę do gory miedzy palce wziać i wbic igłe. No po godzinie mysle, no nie ma co, Anielka rób. Sprobowalam wprowadzic igłę- opor

- nie wbilam. Dawaj Antka w transporter i do weta. Pomyslam; oooo nie, nigdy w zyciu nie zrobie ale po jakims czasie bylam zmuszona znow i zrobilam i jakos potem juz robilam, potem kroplowki podskorne tez i jakos to szło. Dla mnie to duzy stres, raz mi sie igla zapachala i musialam wymieniac igłe i robic ponownie. Nie lubie straszne robic zastrzykow ale niestety czasami musze.
Mozesz weta poprosic aby dał ewentualnie odpowiednik antybityku dustnego a jak nie, poszukaj jakiegos weta podrodze:)
Moze podrodze jakies pielegniarki będą protestowaly to poprosisz o zrobienie zastrzyku
