Dziewczyny, nie wiem, jak dziękować

. Jestem wzruszona i niesamowicie wdzięczna zarządzającym Funduszem Miodzia. Jak tylko posustalam wszystko, to zacznę wystawiać różne rzeczy na Bazarku, aby spłacić Miodziową pożyczkę. Będę wdzięczna, gdy ktoś pomoże.
Już dzwoniłam do weta z decyzją, żeby wiedział, że ma ściągnąć coś tam potrzebne do takiej operacji. Przy okazji lepiej zrozumiałam, na czym będzie polegać operacja i ryzyko że może sie nie udać. To nie będzie jakis sztuczny zaczep, to ten odłamany wyrostek będzie jakoś przytwierdzony do reszty kości aby się zrósł. Ryzyko jest takie, że się nie zrośnie po tak długim czasie. Ale może się zrosnąć, jakoś specjalnie przygotowuje się powierzchnie kości, żeby ułatwić zrastanie. Operacja będzie chyba za tydzień w piątek, chociaż ostatecznie będę wiedziała w poniedziałek. W tym czasie chcę zbadać krew Tosi, bo gdyby, odpukać, np. nerki (jest młoda, wygląda na zdową, myślę że nie), to pytanie, czy ryzykować dość długą narkozę.
Po operacji Tosia około tygodnia będzie kotkiem specjalnej troski. Tzn. trzeba będzie bardzo uważać na łapkę, może ją boleć i będzie na środkach przeciwbólowych itd. Pierwsze dwa dni po operacji postaram się być z Tosią w domu (dogadam się napewno z Izą bez problemu

), ale potem będę wychodzić. No i w nocy też tydzień nie będę stale czuwać, nie dam rady. Dlatego marzy mi się klatka wystawowa. Tak bez specjalnych nadziei - ma ktoś pożyczyć? Bo u nas w schronisku teraz jak wysyp maluchów to każda na wagę złota, nie mogę wziąć na jakiś czas. Myślałam już nawet o kupnie, w końcu pożyczałabym i służyłaby i innym, ale to znowu na Allego ok. 180 zł
Zobaczymy. ardzo bym chciała, żeby się udało i żeby Tosieńka miała funkcjonalną łapkę.