dorcia44 pisze:Jolu gratuluje wygranej walki o kociakinie ma rzeczy niemożliwych.
na tym etapie 1:0 dla nas
ale taraz czeka nas walka o ich zdrowie i zycie

ale od poczatku:
zdjec niestety nie mam, bo aparat zostal w domu (!)
podroz minela nam spokojnie, kilka maluchow miauczalo podczas jazdy, ale cichly gdy sie zatrzymywalam np na swiatlach
jechaly w przykryciu wiec nie widzialy "uciekajacych obrazow", ale slyszaly samochod, czuly zakrety, chociaz staralam sie jechac najostrozniej jak potrafie i pewnie tez ze sie przemieszczamy, wiec stad ich niepokoj
zgodnie z umowa, zawiozlam je najpierw do weta, pani lekarz zalamywala rece nad ich stanem, bo nie jest najlepiej, dla kilku rokowania sa naprawde ostrozne

podano im dwa zastrzyki jeden lidlum a drugi jakis bolesny (slinily sie po tym drugim), no i wszystkie maluszki cierpialy mocno, jeden wywinal sie z uscisku i probowalam go lapac by nie spadl ze stolu i mnie bidak ugryzl w palec, wbil sie w skore i mam teraz opuchniete, jade z tym do lekarza zaraz niech mi cos przepisze bo nic w domu na takie zranienia nie mam
raniutko dostalam sms ze kociaki w wiekszosci ladnie zjadly, dzis dwukrotnie zostana zawiezione do weta, dostana cos na wzmocienie
ogromnie sie o nie martwie, szybko sie przywiazuje i do tych szkrabow mam juz wiele uczuc, jak do wlasnych
zaluje bardzo ze nie mam zdjec, zobaczylibyscie jak fajnie wtulone w siebie spaly podczas oczekiwania na wizyte, poprosze osoby pod ktorych opieka sa maluszki, moze zrobia im zdjecia?
dziekuje ogromnie za pomoc