z tym wyrzuceniem z domu to bylo tak:
Wyczulem, ze Duzy wraca.
Stanalem wiec pod drzwiami.
Pod samymi drzwiami.
Duzy otworzyl szeroko drzwi.
No to wysadzilem nosek.
A Duzy wzial mnie i za drzwi wystawil.
Jakies pol metra

Natychmiast przebralem sie za wiewiorke

i czmychnalem do domku.
Jestem w koncu kotem domowym...
Potem sie kolanami uderzylem w stol kuchenny.
Z tych nerwow.
Z tym jedzeniem to ostatnio mamy tak samo

Mowia do mnie Tlusty. Jak by nie widzieli
dobrze zbudowanego kota

Ptachu, zmartwilem sie Twoja lapka...
Trzymam kciuki caly czas!
uspokojony troche Mruczus
PS Z tych nerwow to chyba pojde Kokodaczke podraznic
