Nie obrażaj sie na dziewczyny. One naprawdę troszczą sie o koty, którym szukają domków i wcale nie chcą ich "gdziekolwiek upchnąć". Ja sama własnie w niedzielę adoptowałam kotke szylkretkę. Poprzednią równiez przesliczną straciłam, bo uciekła mi z domu bedąc w ruji i zabił ja samochód, nie zdązłya uciec, bo główkę miała zajetą czym innym

Mam w domu siedem dorosłych kotów, wychodzących, i wcale nie jestem z tego powodu szczesliwa. Ale mieszkam na wsi i naprawde ciezko jest upilonac je i zmusic do siedzenia w domu. Ale postarałam się jak najlepiej je zabezpieczyć. Po pierwsze wszystkie są wykastrowane i kocurki i kotki. POdrugie nauczone nieufnosci do obcych ludzi i pomimo mieszkania z psami nauczyłam je, że nalezy unikać spotkan z psami poza domem. One wiedzą, ze z psem mozna się tylko spotkać na własnym podwórku!
Przejzyj całe forum, ile tego kociego nieszczescia jest u nas, ile małych, bezbronnych kociaków cudem uratowano i teraz szuka się dla nich domków. A pomyśl ilu nie udało się uratować i to co mnie najbardziej wstrzasa to to, ze nie wiadomo ile sie przed smiercią musiały wycierpieć

Bardzo Cie prosze przemysl to sobie dokładnie.
Masz cudowną kicie i nie chciałabym zebys musiała zmienic zdanie na temat sterylizacji po mogacym sie przydarzyc nieszczesciu Twojej kiciulce. I nie mam na mysli ciązy!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Swoją drugą szylkretke wzielam od wolentariuszki i pilnuje jak oka w głowie. Na pewno po pierwszej ruji pójdzie na zabieg i mam nadzieję ze dozyje sedziwego wieku
