Nastał nowy dzień...
Mały Kacperek nie bardzo interesował się resztą futrzastego towarzystwa. Sytuacja wyglądała następująco: z dwóch moich psów Karolek wciąż pilnował swojego kotka (przypominam, ze to dla pieska kot został przyniesiony) i odganiał od niego drugiego psa Filipa. A kot... bawił się swoim ogonkiem. Bardzo było widać, że wychowywał się bez rodzeństwa. Jedyne co go mogło interesować to TEN DRUGI. Tajemniczy... Wyglądał zupełnie jak mama, ale nie pozwalał do siebie podejść!
Mały kot w te pędy do niego: "Mama, mama!"...
A "mama" fuczała i waliła po głowie. "Spadaj gówniarzu! Jestem dojrzałym mężczyzną. Nie bawię się ze smarkaczami. Zupełnie nie rozumiem po co moja mamunia Cię tu przyprowadziła...Lepiej się prześpię. A jutro się zobaczy jak się Ciebie pozbyć. Hm... Będę udawał, że Ciebie nie ma

"
I nastała kolejna noc. Kacperek znów za fotelem. Ale nie na długo

Szybko zorientował się, że z gniazda tych Dużych, gdzie śpi też ten kosmaty co go ciągle pilnuje, bije przyjemne ciepełko. I postanowił do nich dołaczyć.
Rano znalazałm ich wszystkich w jednym łóżku.
Rodzice, na poduszce między nimi kotek, a na kołdrze pies wpatrzony w swoje kocie szczęście.