wyrwali mi ogon...Nesca znów w potrzebie!

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Nie lip 01, 2007 16:13

Natene pisze:Puk, puk...
ten tego...chyba dobry obiadek zrobiłam...
:oops:

justyna_ebe - mam pare pytań...gdybyś sie mogła odezwać.... :wink:



zdolna z Ciebie dziewczyna :D
za decyzje obiadkowe :ok:
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Nie lip 01, 2007 16:18

Hmmm...
TŻ przyszedł skonany (bawi się w tzw softball)...
Dostał "am".... I w sumie szybko poszło :)

Tzn.....chciałabym dowiedzieć sie trochę więcej o Nesce.....I mniej więcej jeszcze podliczyć finanse...Bo mimo wszystko są ważne...



Ale..jakby jedna łapką....:)
Obrazek Obrazek

Natene

 
Posty: 70
Od: Śro cze 06, 2007 17:02
Lokalizacja: Gorzów Wlkp.

Post » Nie lip 01, 2007 16:24

[quote="Natene"]Hmmm...
TŻ przyszedł skonany (bawi się w tzw softball)...
Dostał "am".... I w sumie szybko poszło :)

Tzn.....chciałabym dowiedzieć sie trochę więcej o Nesce.....I mniej więcej jeszcze podliczyć finanse...Bo mimo wszystko są ważne...



Ale..jakby jedna łapką....:)[/quote]


no, powiedzmy... dwiema :D
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Nie lip 01, 2007 20:13

Natene pisze:Puk, puk...
ten tego...chyba dobry obiadek zrobiłam...
:oops:

justyna_ebe - mam pare pytań...gdybyś sie mogła odezwać.... :wink:


Natene Justyna już wie, wieczorkiem jak będzie miał dostęp do netu odezwie się do Ciebie :D
„Dla zwierząt wszyscy ludzie to naziści, a ich życie – to wieczna Treblinka”. -Isaac Bashevis Singer

"Zawsze warto być człowiekiem,
Choć tak łatwo zejść na psy!"
- Ryszard Riedel, Mirosław Bochenek

“Kupujemy rzeczy, których nie potrzebujemy, za pieniądze, których nie mamy, żeby zaimponować ludziom, których nie lubimy.” — Dave Ramsey
https://www.gismeteo.ru/weather-lodz-3203/

iwcia

 
Posty: 9147
Od: Czw kwi 28, 2005 6:52
Lokalizacja: Miasto włókienników :)

Post » Nie lip 01, 2007 20:23

Natene pisze:Kusiciele :>


O dokoceniu myślę już od jakiegoś czasu...Z początku TŻ powtarzał tylko : a damy radę finansowo?

Gdy mu pokazałam historię Neski, zapytał : To kiedy przyjeżdża?


Poczekam...Powinien wrócić za parę godzin...Chyba zrobie mu dobry obiadek jakiś
:twisted:


:D
Obrazek

Magija

Avatar użytkownika
 
Posty: 15173
Od: Sob cze 05, 2004 11:34
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie lip 01, 2007 21:43

ufff, czyli wszystko pod kontrolą :D
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Nie lip 01, 2007 23:15

iwcia pisze:Natene Justyna już wie, wieczorkiem jak będzie miał dostęp do netu odezwie się do Ciebie :D

wie, wie :wink: nawet komórka zadzwoniła, choć na tym zad..u, gdzie byłam, prawie nie ma zasięgu :D
Natene, nie wiem jakie masz pytania, poczekam spokojnie do jutra, bo pewnie już śpisz, ale już teraz rozwieję Twoje obawy w kwestii żywienia. Otóż Neska jest wszystkożerna :wink: Zjada wszystko co dostanie. Nawet gdy nie jest głodna, leci do michy i pro forma skubnie troszkę.

Natene pisze:Obawiam się jednak, czy Nesca wytrzyma z takim energicznym wariatem jak nasz Diego...

hmmm.... a czy Diego z nią wytrzyma ? :twisted:
a tak poważnie - Neska sfiksowała zupełnie, odkąd wymyśliła sobie, że jest mamą. Wcześniej była u nas już jakiś czas i dogadywała się doskonale ze wszystkimi zwierzakami. A jest ich u nas sporo, więc i charakterów wiele.
A teraz przed chwilą rzuciła się na owczarka, bo odważył się wejść do "jej" pokoju :roll: Dodam jeszcze, że ona jest wielkości jego pyska...

justyna_ebe

 
Posty: 1580
Od: Nie paź 17, 2004 16:00
Lokalizacja: łódzkie

Post » Pon lip 02, 2007 6:29

oj,oj,oj... Ja już z tego wszystkiego sie pogubiłam...Co to ja...
Stan zdrowia Nesci...Co z tą ranką po szwie?i ogólnie..czy przyjmuje jakieś leki, kropelki, maści...Jaka jest do ludzi? Bo się trochę martwię, coby nie stracić w moim futerku tego, co ostatnio zyskaliśmy...To co było było straszne nie chcę powtórki Nie, nie :) Chcę wiedzieć wszystko, wszystko...

No i transport jeszcze....


Dzięki za dopingi, Kusicielki :>



Ps> AAAaaaaaaaaa...chyba zaczynam panikować:>
Obrazek Obrazek

Natene

 
Posty: 70
Od: Śro cze 06, 2007 17:02
Lokalizacja: Gorzów Wlkp.

Post » Pon lip 02, 2007 7:07

Ze zdrowiem Neski już wszystko jest w porządku. Tzn. ze zdrowiem fizycznym :wink:
Rana po ogonku już się zagoiła, rana po sterylce też. Żadnych leków już nie przyjmuje. Dziś wycięłam jej dwa ostatnie kołtuny i teraz mała wariatka jest INO CUD :D
Do ludzi jest w porządku. Wcześniej lubiła przychodzić na kolana, teraz już nie ma na to czasu - musi doglądać dzieci :wink: A że dzieci już podrośnięte, to robią ją w konia i biegają po całym mieszkaniu, zamiast siedzieć tam, gdzie 'mama' każe - no i przez to Neska mocno wnerwiona jest :twisted:
Nawet w trakcie ataku na biedną sunię, mogę spokojnie wziąć Neskę na ręce - do ludzi najwyraźniej nic nie ma. Tylko na punkcie suni mocno jej odbiło, może dlatego że suńka jest ślepa, nie widzi gdzie idzie i za bardzo się zbliżała do maluchów...
No i transport jeszcze....

Ja w tym tygodniu będę miała transport ale tylko do Poznania...
Z Poznania do Gorzowa jest jeszcze 130 km i tu już nie mam pomysłu...

justyna_ebe

 
Posty: 1580
Od: Nie paź 17, 2004 16:00
Lokalizacja: łódzkie

Post » Pon lip 02, 2007 7:18

hym, hym, hym....Poznań, Poznań...
Qrka wodna, blisko, ale daleko...ja, jak już mówiłam transportu nie mam..a że w Gorzowie mieszkam stosunkowo niedługo, znajomych też nie bardzo, co by pomogli...

Niby teściu jest, ale ich to musimy przed faktem dokonanym postawić, bo niby mieszkamy na swoim i takie tam, to jakby nie patrzeć, często nas wspierają, nie tylko finansowo..I jak się dowiedzą, co knuję, to....hmmm....
nieteges :>...


Haloooooooo! Nie ma ktoś ochoty na przejażdżkę z Poznania do Gorzowa Wlkp.....?

Plosiem....
Obrazek Obrazek

Natene

 
Posty: 70
Od: Śro cze 06, 2007 17:02
Lokalizacja: Gorzów Wlkp.

Post » Pon lip 02, 2007 8:01

Piękny poranek :D Neskabędzie miała domek i własnych Dużych :?: 8)

Doruniad

 
Posty: 672
Od: Wto mar 27, 2007 18:59

Post » Pon lip 02, 2007 8:13

No prawie już tak.....Mam ogromną nadzieję, że nie popełniam strasznego błędu w tym momencie...
Otwarta pozostaje kwestia transportu do Gorzowa...My bez autka...i oboje jak na razie uwiązani do stołków...Nie ma szans na choć jeden dzień, żeby się wyrwać choćby PKP-em do Poznania;/

Jakieś pomysły???
Obrazek Obrazek

Natene

 
Posty: 70
Od: Śro cze 06, 2007 17:02
Lokalizacja: Gorzów Wlkp.

Post » Pon lip 02, 2007 9:56

wiecie, tu nie ma co się bać :) tu trzeba się cieszyć! :D :D Sama miałam takie obawy przed wzięciem swojego pierwszego 'drugiego' kota do mojej kici... Na początku kotki na siebie sykną, ale to daletego, że się po prostu boją.. Polecam lekturę książki "Kot w domu, czyli szkoła przetrwania dla opiekunów" Katheriny von der Leyer. Rozwieje wszelkie wątpliwości. Dla samotnego kota domowego najgorsza i zabójcza jest nuda... Sprawiając mu towarzyszkę, robicie mu najwspanialszy prezent pod słońcem! mojego tż musiałam też trochę namawiać na 2 kotka. i też marudził, że mieszkanie małe, że nie śpimy na pieniądzach itd itd miał spore wątpliwości. a teraz... 8) biega po mieszkaniu od jednego kotka do drugiego, żeby każdego głaskać (co by nie były zazdrosne) i słyszę, jak mówi "kocham Cię, synku", "kocham Cię, córeczko"... :D dodam też, że zanim ze sobą zamieszkaliśmy był zagorzałym fanem psów i nie wyobrażał sobie, że będzie miał kiedyś kota.. a tym bardziejd dwa :D u nas też druga była kicia. niemłoda,po przejściach, na początku przestraszona. Im starszy kot, tym więcej czasu trzeba dać mu na aklimatyzację. Trwało to jakiś tydzień. Ale w przypadku młodszych kotów wszystko rozwiązuje się szybciej, zazwyczaj w przeciągu 2,3 dni. najpierw na siebie sykną, potem się najeżą, uciekną. tak kilka razy. a poetm jednak kocia ciekawość weźmie górę... ;) zaczną się 'śledzić', w końcu któryś pacnie drugiego łapką. i zacznie się zabawa :D naprawdę wspaniale jest obserwować, jak kot się poznają, bawią się ze sobą, podjadają sobie jedzenie z miseczek, z czasem bardzo przywiązują się do siebie, śpią przy sobie, myją się nawzajem... serce rośnie na taki widok :D "lepsze od jednego kota jest tylko więcej kotów" ;) a co do kwestii finansowej to absolutnie zgodzę się z tym, co było pisane wcześniej. drugi kot to niewiele większy wydatek, jak jeden nie zje, drugi dokończy. U m nie wcześniej sporo się marnowało, bo karma zaschła, bo to, bo tamto, a teraz miseczki lśnią po każdym posiłku :)
Obrazek

Karoluch

 
Posty: 1462
Od: Wto maja 01, 2007 22:50
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon lip 02, 2007 10:22

Może warto było by w temat wątku wrzucić że potrzebny transport :roll:

Trzymam kciuki za pozytywne rozwiązanie problemów.


Natene, coś ci opowiem króciutko - jeszcze 3 miesiące temu nie miałam kociny żadnej w domu, teraz mam dwie kotki i za około 2 tygodnie zamieszka z nami jeszcze śliczna parka. Kotki któa trafiła do nas kilka dni temu zupełnie nie planowałam, tak wyszło i wcale nie jestem zła z tego powodu. Właśnie zamawiam drugą krytą kuwetę bo n 4 kociambry jedna to już mało, a odkruta którą mam wnerwia mnie bo wiem jak fajnie jest mić zakrytą którą używamy od prawie początku.

Zośka jak zostawała sama w domu wymyślała, podarła moskitierę (dobrze że z tyłu siatka jest), wywaliła zdjęcia z komody, wlazła na szafę i powywalała co się da, a teraz mimo że nie jest zakumplowana z kotką jeszcze, ale ma zajęcie - obserwacje, syczenie, podchody, a pomiędzy śpi jak nas nie ma w domu 8)

Doruniad

 
Posty: 672
Od: Wto mar 27, 2007 18:59

Post » Pon lip 02, 2007 10:40

no dobra, to ja też pdzielę się swoimi "dramatycznymi " przeżyciami :D

Jeszcze w październiku ubiegłego roku trwałam w twardym przekonaniu, że w bl :D okowym mieszkaniu dwa koty to absolutne maksimum, bo więcej to zakrawa na dewiację :D W październiku Pani Jadzia przyniosła pokazać Zosię i powiedzieć, że jak maleństwa (jakieś 4 miesiące) nikt nie weźmie to ciąży na niej wyrok śmierci podwórkowej. Wzięłam na tymczas, żeby znaleźć dom, ale Koral się w niej zakochał, a ona w Koralu i dooopsko blade, nici z tymczasu. Zośka została, a ja jakoś sobie wytłumaczyłam, że trzy to może jeszcze nie dewiacja i że jakoś damy radę.
W kwietniu nieopatrznie wlazłam do wątku katowickich kotów i się ugotowałam czytając o dramatycznych losach Milusi. Rano w sobotę podjęłam decyzję: biorę kotkę na tymczas. Po mniej więcej 1-1,5 miesiąca zapadła decyzja: Milusia następnej przeprowadzki i zmiany Dużej może nie przeżyć.

I tak zostałam kocią dewiantką :D :D :D Sama jestem zaskoczona, jak mi z tym dobrze :D Ani Zosi ani Milusi nie oddałabym za żadne skarby świata. Nawet galopady i tornada w domu nie są w stanie wpłynąć na zmianę mojej decyzji. Mało tego, na zabranie Milusi zdecydowałam się mimo, że nie miałam bladego pojęcia, w jakim naprawdę jest stanie. Wiedziałam tylko, że jako kot schroniskowy, mogła mieć FIP, białaczkę albo inne świństwo. Wiedziałam, że Milusia mogła być kotką wymagającą bardzo długiego leczenia albo wręcz specjalnej opieki przez całe życie. A mimo to podjęłam tę decyzję i JESTEM Z TEGO BARDZO DUMNA. :oops: :D
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 20 gości