Przed chwilą oddałam maleńką tricolorkę do dobrego domu

(nie ma jej w pierwszym poście, bo była już zamówiona wcześniej).
Wydawałoby się, że teraz mam jednego kota do oddania mniej. Ale nie....
Karmicielce ktoś podrzucił koszyk z dwoma kotami. Zostawiła go w szpitalu pod krzakiem wczoraj. Jeden już nie żyje. Drugi ma załatwione lokum tylko do poniedziałku.
Znalzło się rodzeństwo mojej maleńkiej zakatarzonej (nazywa się już - Burcysia). Są to trzy równie chore jak ona kociaki. Nawet nie mogę ich już zabrać. Na szczęście ukrywają się w piwnicy pod opieką kotki. Ale to, że nie poradzą sobie jest dla mnie pewne jak...
Nie wiem co robić. Nie wieeem co robić.
Potrzebuję własnego kociego azylu. A mam jeden pokój.