Teraz ja opiszę wam dalszą droge Kropci do Krakowa . Zaraz jak tylko wyruszyliśmy koteczka zaczęła miałkolić , chyba nieodpowiadała jej jazda po tych brukowanych Wrocławskich ulicach bo gdy wyjechaliśmy na asfalt to się uspokoiła . Przez całą droge Kropcia była bardzo grzeczniutka i wcale nie przejmowała sie zmianą miejsca zamieszkania gdyż po prostu...............

przespała większą część drogi .
Gdy zatrzymaliśmy sie na postój Kropcia po wyjęciu z transporterka natychmiast zaczęła zwiedzać samochód i gdy przyszło ją wsadzić spowrotem do transporterka to dała nam wyraźnie znać że wolała by jechać dalej bez niego .

. Po dotarciu do domku natychmiast zaczęła zwiedzać mieszkanie , nie przejmując się wcale nowym otoczeniem .
Wręcz przeciwnie , jak pisała Brukselka energia wręcz rozpiera Kropcię

, skacze po ławie , półkach , szafce na telewizor , firanki też przeszły już próbę na obciążenie i szarpanie pazurkami

. W czasie podróży jak i w domu kilka razy chrupała karmę i piła wode ale puki co w kuwetce pusto ................ , pozatym w czasie podróży i tu , na miejscu kilka razy kichała a ja niewiem za bardzo czy to zdrowy objaw czy też nie .
Po kilku godzinach harców Kropcia zalega teraz obok mnie , mruczała już kilka razy i strzela baranki

, kochana jest po prostu .
Chciałbym jeszcze raz podziękować Brukselce za to że znalazła czas i chęci by przywieźć Kropcię do Wrocławia ........
