No to dziś zaliczyłyśmy wpadkę. Oczywiście - moja wina...
Selka generalnie urzęduje na naszym łóżku, kiedy chce do kuwetki sygnalizuje, tzn - wierci się, zrzędzi i usiłuje iść sama. Od bladego świtu wysadzałam ją, ale nie miałam siły wytrzymać na tyle długo, by przeczekać zabawy trocinkami... No i jak usiadłam do kompa, by poGGadać z Lidką, mała wnerwiona jak sto os, zalała mi kołdrę.... Oczywiście nie omieszkała opieprzyć mnie za to, w jakich warunkach musi załatwiać swoje potrzeby fizjologiczne.
Dziś odbieram wyniki badań kału. Aż się boję. Choc właściwie nie wiem, co gorsze - stwierdzona toxo, robale w gigantycznych ilościach, czy - nic...
Bo jak `nic`, to nie wiemy skąd ten stan Selki. No cóż, nie ma co `na zapas`.
Selka, jakby ciut lepiej. Potrafi już nie topić sie w mleku. Potrafi siedzieć oparta na przednich łapkach - tylne dalej jej nie słuchają za bardzo, ale kiedy się bawi moimi włosami zaczyna odpychać się tylnymi od mojej dłoni i stara się nimi `po kociemu` kopać.
Lidka obiecała, ze postara sie wpaść z czymś do kręcenia filmów, więc będzie można obejrzeć `chodzenie` Selki.
[size=59:2gc8onnv]Liduś, wiesz, że na TZ-a zawsze zadziałają takie przypadki. On dobrze wie, że w Fundacji taki kot by nie dał rady. Że my byśmy nie dały rady z takim kotem w Fundacji. I za to mu jestem wdzięczna.[/size:2gc8onnv]
Ariel - napiszę Ci PW.