Szeryf['], Kubus i inne - minął rok:(

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon cze 25, 2007 0:23

Lidko, też trzymam za Szeryfa cały czas.
Chyba jednak źle się stało, że w momencie gdy bakteria została zidentyfikowana, wetka zaordynowała tylko kropelki do nosa. Nie rozumiem, jak one miały wyleczyć tak przewlekłą i głęboką infekcję. Szeryf stracił chyba przez to dużą szansę, ale miejmy nadzieję, że nie była ona ostatnią.

Nie poddawaj się, coś w końcu musi zadziałać. Choć obawiam się, że jedna metoda czy jeden lek, stosowane po kolei, to a mało, by przegonić to paskudztwo. A ono się tylko coraz bardziej przez to uodparnia i wzmacnia.
Oby Wrocław pomógł. Trzymam! :ok:

---

jola.goc

 
Posty: 1738
Od: Śro mar 31, 2004 13:25
Lokalizacja: dolny Górny Śląsk

Post » Wto cze 26, 2007 10:12

Lidko, znasz moje zdanie-zaproszenie ciągle aktualne. Dojazd zajmie wam godzinę, lecznica czynna do 20.00

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie lip 08, 2007 22:05

Jak tam Szeryf? dawno nic nie pisałaś.

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Nie lip 08, 2007 22:11

Czekamy na wieści o szeryfie.

Zakocona

 
Posty: 6992
Od: Czw lut 03, 2005 22:19
Lokalizacja: Gliwice

Post » Śro lip 11, 2007 16:50

Remont w domu i pora urlopowa...
Wizyta we Wroclawiu bedzie dopiero w przyszlym tygodniu niestety. Urlopy.
A Szeryf nie chce czekac. W miedzyczasie dostal 3 razy duplo z lydium. Niestety nie zareagowal na to .
A oddycha roznie. raz fatalnie a czasem wlasciwie normalnie.
Dzis juz nie wytrzymalismy i pojechalismy znow. Znow slychac w oskrzelach i krtani. A mialam nadzieje, ze to juz przeszlo.
Ksiazeczka jest poza zasiegiem w tej chwili ale dostal baytil (czy jakos tak), lydium i cykloferon.
Potem po tej kuracji chyba podamy zylexis.
Moze uda sie tez pojechac do Wroclawia.
Ale mam dopiero za tydzien dzwonic

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Śro lip 11, 2007 22:04

Co mogę napisać.? Powodzenia i kciuki :ok:

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Wto lip 17, 2007 9:31

Trzeci tydzien remontu:(((
I tydzien codziennych wizyt u weta.
Codziennie kluty, trzy zastrzyki - biedny Szeryf, ale dzielnie to znosi. Baytril jeszcze dzis dostanie, to bedzie siodmy raz i czwarta dawke cykloferonu. W oskrzelach jeszcze szemrze ale teraz mamy przejsc na doustny. Jeszcze conajmniej tydzien. Juz teraz nie slychac go w domu tak jak przedtem, ma dobry apetyt i humor, dalej jest przywodca:))

Przy okazji remontu w domu zrobilam parapet w okienku piwnicznym i wylozylam trawkowa wykladzina, super wykorzystuja:))
I doceniam to, ze dokarmiam w tak wygodny sposob. Teraz od poczatku remontu gotuje w mieszkaniu zastepczym. No i musze wychodzic do "mojej " piwnicy. I teraz znow wiem co to znaczy karmic poza swoim miejscem zamieszkania. No i w gruncie rzeczy te moje piwniczniaki maja szczescie.

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Czw lip 26, 2007 21:43

I jak teraz Szeryf, Lidko? Z tego co piszesz, wnioskuję, że nosek już ma czysty? A w płucach jeszcze gra? Tak bym chciała, żeby całkiem wyzdrowiał...

Masz rację do do piwnicy - własna, w której można trzymać koty, to skarb. Często marzę o tym, że zabieram wszystkie moje bezdomniaki w jedno miejsce - najchętniej do własnego domku z ogrodem. Te ulubione i ufne mieszkają ze mną i obecnymi kotami, a dziczki osiedlam niżej w piwnicy - i mieszkamy sobie razem na kupie, szczęśliwi...
Jakiś czas temu uswiadomiłam sobie, że choć pragnę własnego domu, to zupełnie nie umiem sobie wyobrazić, jak miałby wyglądać. Ale za to piwnicę mam urządzoną w wyobraźni co do szczegółu :?
Od dawna zresztą zbieram wszystko, co byłoby do tego wystroju potrzebne - mam kafleki, koce, pudła, deski itp.
Ba, mam nawet dużą, ładną piwnicę, w której to wszystko trzymam.
Nie mam tylko pozwolenia, by uchylić w niej okno....

---

jola.goc

 
Posty: 1738
Od: Śro mar 31, 2004 13:25
Lokalizacja: dolny Górny Śląsk

Post » Czw lip 26, 2007 22:40

Szeryf jutro konczy antybiotyk i jedziemy na zylexis.
podobno w plucach zawsze juz bedzie troszke szmeru.
Ale jeszcze nie poddajemy sie i bedziemy walczyc.
Narazie chyba po kuracji cykloferonem przytylo sie biedakowi. Ale tez je jak smok. A ja nie potrafie mu ograniczac, przeciez on umieral z glodu:((
Chyba czas juz na jakiegos lighta.

Jolu, a w twojej piwnicy nie dalo by sie zrobic troche przewiewu?
Tak jest w mojej a wlasciwie to w suszarni blokowej. Ale odkad mieszkamy to znaczy od 74 roku nie byla ona chyba wykorzystywana. Zdobylam klucze, wysprzatalam i jest przystan. U nas dobrzy ludzie mieszkaja, przynosza jedzenie pod okienko.

A na zime robie taka kurtyne jak w niektorych halach czy hurtowniach. Mam taka dosc gruba przezroczysta folie i robie te kurtyne z podwojnego zlozenia. Naciecia sa w jednej warstwie przesuniete wzgledem siebi. Zachowuje sie to bardzo dobrze jesli chodzi o temperature. Wyglada dosc neutralnie. Jak by mi sie chcialo jeszcze posadzic np bukszpan to juz i na zewnatrz nie byloby widac.
Tylko trzeba pilnowac, zeby wewnatrz nie chodzily, zeby bylo szczelne:))

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Pt sie 03, 2007 23:11

Dzis Szeryf dostal druga dawke zylexisu i kolejne lydium.
Jesli w ciagu dwoch tygodni nic sie nie stanie to zaryzykujemy szczepienie.
W plucach dalej szemrze ale juz chyba nie bedzie inaczej. Czasem w nosie zabulgocze ale to juz chyba bedzie taka jego uroda a dla mnie stres jak rozpoznac czy dzieje sie cos niepokojacego i groznego.

Ten strach o niego wynagradza jednak wielka miloscia i to wystarczy. Wystarczy popatrzec w te oczy jak wracamy z pracy:)))

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Wto sie 28, 2007 23:14

Ne wytrzymal do szczepienia i znow bylo leczenie.
Teraz znow sie z nosem pogorszylo.
A on taki biedny jak mu w tym nosie bulgocze.
Do tego przyplatalo sie zapalenie spokjowek. Pewnie je zanioslam do piwnicy, bo tam zaczely koty chorowac.
Nie mam juz sily. Na szczescie w ppiwnicy chyba udaje mi sie to opanowac. Musialabym wreszcie nauczyc sie robic zastrzyki, moze byloby latwiej.
A Szeryfowi chce kupic inhalator. Moze to mu pomoze:(
Wprawdzie ten nos nie jest juz taki jak przedtem, ze prychal ropnymi glutami. Teraz tylko wewnatrzmu gra. Oskrzela tez ma zawsze z poswistem. Nie wracaja do normalnosci, ale podobno on juz tak bedzie mial, ze zawsze lekkie swisty beda.
Najbardziej zawsze mi przykro ja ucieka przede mna... Ale tylko wtedy na szczescie kiedy jest pora lekow.

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Śro sie 29, 2007 14:09

Uważaj na te antybiotyki, bo Wiewiórek Iburg ma podobne problemy i po kolejnych antybiotykach dostał cięzkiej cukrzycy. Na szczęście cukier wrócił do normy.

Zakocona

 
Posty: 6992
Od: Czw lut 03, 2005 22:19
Lokalizacja: Gliwice

Post » Śro sie 29, 2007 15:26

Szeryf miał bardzo dużo szczęścia, że trafił do Ciebie. Ktoś inny dawno temu, by go przekreślił. Trzymajcie się.

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Sob wrz 01, 2007 1:07

Pare dni temu Szeryf zaczal znow bulgotac. Wet, ktory go leczyl na urlopie. Zastanawialam sie co zrobic. Poki co kupilam wode morska do inhalacji i inhalator taki do roznych inhalacji. Inhalacje z tej wody morskiej robie od 4 dni (od 28). i jestem w szoku. Coraz dluzsze sa okresy kiedy Szeryfa wcale nie slychac. I chetnie pozwala sobie zapuszczac to do nosa. Zastanawiam sie czy ten ostatni raz kiedy dostal tez antybiotyk nie moznabylo tak zalatwic. Bo to tez nie bylo z oskrzeli tylko na gorze.
Zobaczymy.
A inhalator narazie obwachuje i pierze:)) Pociesznie to wyglada. Ale juz pracujacy potrafie zblizyc na jakies 20 cm. Tak, ze ta mgielka juz dochodzi do nosa. Mysle, ze jeszcze dzien , dwa i bedziemy spokojnie dawac:))

Zostal tylko jeszcze problem w piwnicy. Ladnie sie wszystkie zaleczyly oprocz 3 oczek, ktore maja paskudne zapalenie spojowek. Kropilam gentamycyna i teraz biodacyna. U reszty pomoglo a te dwa koty jakos opornie. Co im dac? Taki ogolny dawalam unidox. I te katary wlasciwie sie wyleczyly. Juz nie goraczkuja i ladnie oddychaja.
Klopot z nimi jest taki, ze nie mam jak wziac do weta. Juz dwa razy sie przymierzalam ale jak przychodze po pracy to ich nie ma w piwnicy. Rano sa bardzo plochliwe a wieczorem a wlasciwie w nocy to juz moge tylko podac to co mam. No i wlasnie co im podac?

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Czw wrz 13, 2007 0:43

Lidko, i jak teraz Szeryf? I kotki w piwnicy?

Możesz napisać, jaki inhalator kupiłaś?
A sól morska - taka normalna, dostępna w sklepach?

Ja stosowałam naszą zdrojową solankę. Jest świetna, ale zużyłam zapas i nie mam już do niej dostępu. Potrzebuję dobrego zamiennika.

---

jola.goc

 
Posty: 1738
Od: Śro mar 31, 2004 13:25
Lokalizacja: dolny Górny Śląsk

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: darianna1, Majestic-12 [Bot], puszatek, zuza i 45 gości