do Amika6 - domyślam się co czujesz ja i tak nie moge sobie sobie wybaczyc do tej pory ze tyle przez nas przeszla może twoja zuzia była w innym miejscu sie zaklinowała i nie miała szans moja akurat tak jak sie tylnie łapki zaczynają albo krócej wisiała chociaż te jej 3 godziny nie wyobrażam sobie jak się musiała namęczyc.....a tak pozatym Amika masz teraz kotka??
ja od samego poczatku nie dopuiszczalam do siebie mysli ze ma jej z nami nie byc chociaz to mial byc kotek tymczasowy ale za dlugo jej sie domku nie znalazlo wiec przeciez jej nie wyrzucimy no a teraz to juz napewno z nami zostanie zeby te cholery tak sie strasznie ze soba nie zarły ja juz nie wiem co mam zrobic bo juz na pewno sie nie polubia zuziajuz sie poczula pewniej i wpina mu sie nawet pazurami w futrzak a on ja tak ciagnie po dywanie buuuuuu to tez musia bolec
zaraz na 10 jedziemy do wteki i znowu klucie
ja juz jej nie chce dawac zastrzyków no tak mi jej szkoda strasznie bo ona juz wie po co idziemy przede mna ucieka w najwiekszy kat swiata
ten balkon jak narazie jej sie bardzo spodobal i jakie bylo zdziwienie ze drzwi są otwarte.....
no ale co potem Prezes sie przeniósł na balkon zajął kocyk i tyle było z nowych atrakcji - musiał się jakoś odgryźć
a łapka jaka była taka jest - kurcze no nie wie dlaczego ta jedna lapka tak dlugo nie moze dojsc do siebie
ale prawa noga juz drapie i to moooocno i juz nie ma sie z czego smiac:)
w sumie lewa tez zaczyna cos sie rusac do drapania ale tylko same checi sa i lata lapka do kolana tylko od kolana w dół taka niemrawa jest:(
dzieki za odzew pozdrawiam wszystkich