Tak to się pisze? Nie chcę zaśmiecać wątku o moich kotach, bo jest o moich kotach, a nie o ludzkiej głupocie. Bedę trochę emocjonalnie pisała, ale do dziś mnie telepie z lekka. Właśnie skończyłam pisać zawiadomienia na policję i do TOZ. To i Wam napiszę w czym rzecz.
Wyszłam sobie wczoraj jak zwykle, przed 21-ą na spacer z kotami. Tzn. TZ z Budyniem - obchód osiedla, a ja z siostrą i z BluMką tradycyjnie na trawniczku przed blokiem. Trawniczek jest duży, sięga sąsiedniego bloku, pisałam już o pani, której się moje spacery nie podobają. Ale pani to nic. Idę wczoraj z BluMką, byłyśmy może z 3-4 metry od bloku, nagle z jednego okna (innego niż wzmiankowana pani) słyszę dziecięcy głos "Wynocha stąd z tym kotem". No, nic. Grunt to nie reagować. Ale za chwilę firanka się odsłania, wygląda facet w podkoszulku, siwy, tak na oko 6-65 lat i zaczyna. Że to nie wybieg dla kotów, że mam sobie isc pod swoje okna. Więc mu grzecznie tłumaczę, że jestem pod swoim oknem. Coś tam jeszcze marudził, ale go zignorowałam. Przeszłyśmy sobie kawałek dalej.
Za trochę wracamy - bo generalnie chodzę tam, gdzie kot ma ochotę. Zresztą, dopiero wczoraj zaczęli kosić pod tymi oknami bo tak pokrzywy i łopian sięgały mi znacznie powyżej kolan, a drobna nie jestem... Więc wracamy, dalej trzymając odległość 3-4 metry od bloku. Znowu się firanka odsłanai i facet znowu z morda, że on przecież coś mówił. Ja nic. On, że mnie zgłosi do administarcji. Ja grzecznie, że proszę bardzo, niech zgłasza. No to mam podać adres - chyba zwariował. I w tym momencie słyszę, jak mówi do kogoś w głębi domu "Podaj mi pistolet, zastrzelę tego kota!" Uh, jeszcze dzisiaj nie mogę o tym spokojnie pisać. Przypominam - kot cały czas na smyczy, pod moją opieką, szczepiony, etc. Zdenerwowałam się tak, że cała chodziłam. Dla fasonu pospacerowałyśmy jeszcze trochę, ale wróciłam do domu i dalej się trzęsłam i było mi aż niedobrze ze zdenerwowania. Omal się nie poryczałam i omal nie ...zwymiotowałam... Teraz się będę bała na spacer wyjść, bo przecież taki.... jest zdolny do wszystkiego. Dzisiaj wysyłam pisma do policji, prokuratury, TOZ-u i administracji. Ciekawe, czy chociaż faceta sprawdzą.
Uh, dalej mnie trzęsie....