Właśnie sobie przypomniałam pewien horror. Teraz się z tego śmieje, ale wtedy...
Zdarzyło się to w zeszłym roku w wakacje. Jak pisałam wcześniej Kupiliśmy z TŻ-tem mieszkanie. 2 pokojowe na parterze bez balkonu, ale z ogródkiem takim małym 30m. Na ogródku była wysiana trawa, płotu jeszcze nie było bo nie było kasy. Jak by był to by tego horroru nie było...
W ten dzień przyjechali do nas kumpel TŻ-ta z żoną.
TŻ z kolegą byli na dworze pilnowali grilla a ja z jego żoną siedziałam w mieszkaniu.
A Ciupulka najpierw siedziała przy otwartych drzwiach na ogródek a potem sobie wyszła na trawkę. Oczywiście, zaczęłam TŻ wyzywać, żeby zamknął te drzwi balkonowe. Na chwilę to zrobił, potem musiał po coś wejść i znowu wyjść a Ciupulka za nim. Mówię do niego zamykaj te drzwi!!!
Nic się nie denerwuj ja kota pilnuje leży obok mnie na trawie.
Poszłam do kuchni zrobić kawę. Nagle słyszę wielki łomot i szczekanie!!!
Wyleciałam z kuchni! Patrzę!

Ciupulka w powietrzu skacze na wysokość 2 metrów próbuje dostać się do mieszkania przez uchylne okno za Ciupulką leci pies stafford !!!
TŻ z kolegą oczy wybałuszone i stoją jak takie 2 doopy!!!
Otworzyłam szybko drzwi balkonowe!!! Wleciała Ciupulka, nie zdążyłam zamknąć bydle też wleciało za kotem.
Kot do sypialni, pies za nią, ja za nimi a za mną sąsiad obok, który widział całą sytuacje ( to nie był właściciel bydlaka).
Pani właścicielka psa stała na chodniku jak wryta i tylko patrzyła.
Ciupulka zaczęła po sypialni latać jak głupia w kółko a to bydlę za nią.
W końcu wskoczyła na komodę. Ja szarpłam psa za obrożę i nawet nie spojrzałam czy ma kaganiec.

(Całe szczęście miał).
Wpieprzyłam mu na dupę i kazałam wypier....
A moja kotka wyglądała jak pers tak była nastroszona. Nie chciała dać się dotknąć, podrapała mnie jak chciałam ją przytulić.
Pani właścicielka psa zbiła smyczą a on na nią się jeszcze stawiał i warczał.
Oczywiście przeprosiła mnie w tym samym dniu ale po jakimś czasie i powiedziała, że już nigdy psa bez smyczy nie będzie puszczać.
Co nie okazało się prawdą niestety. Pewnego dnia "piesek" przewrócił sąsiadkę i miała złamaną ręke.

Teraz niby chodzi na smyczy cały czas.
Teraz już płot jest, okna w końcu zabezpieczone. Wychodzę z Ciupulką czasami na ogródek oczywiście na szelkach.
A wtedy byłam tak wściekła na TŻ i jego kolegę. Powiedziałam im, że są doopy i faceci bez tego no jajców
To się na mnie obrazili.

i zaczęli się tłumaczyć, że przecież nic nie mogli zrobić.
Powiedziałam im, że mogli otworzyć kotu drzwi a nie stać jak te dwa woły i patrzeć!!!

Chłopy jak dęby a psa się boją!!! Wrr... Wściekła byłam niesamowicie.