Ale jakie nerwy spokojnie to nie jest horror tylko takie sobie tam opowiadanie.
Weszliśmy na klatkę, mieszkanie znajdowało się na parterze. Zadzwoniliśmy, otworzyła nam para na oko koło trzydziestki. Powiedzieliśmy,że my po kota.
Państwo zaprosili nas do środka. Nawet nie zauważyłam, że ta Pani trzyma coś w ręku. Kotek jest tutaj powiedziała.
Zobaczyłam czarną jak smoła, najśliczniejszą śpiącą kuleczkę pod słońcem
Była taka malutka, chudziutka, miała tylko duże uszy. Miłość od pierwszego wejrzenia.
Weszliśmy do pokoju porozmawiać. Zrozumiałe, Pani chciała wiedzieć komu powierza takie maleństwo. Dała mi kotkę na kolana a ona od razu usnęła.
Zaczęła nas wypytywać o różne rzeczy. Powiedziałam jej, że miałam kota u mamy opowiadałam jak się nią zajmowałam. W ogóle dużo mówiłam o kotach. Pani stwierdziła, że kot chyba będzie miał lepiej u mnie niż u nich.
Później opowiadała skąd kotka się u niej wzięła.
U Państwa w piwnicy, w październiku 2005 roku okociła się kotka, którą wcześniej dokarmiali.
Kotka była szara w prążki tak mówiła Pani a maleństwa wszystkie czarne jak smoły.

Małych było sztuk 3.
Państwo wzięli kotkę z małymi do weterynarza. Doktor stwierdził, że kotka nie będzie w stanie wykarmić całej trójki. Radził im żeby zabrali 2 maleństwa do domu a jedno jej zostawili. Tak zrobili.
Później mieli matkę kociąt wykastrować. Odchowali te 2 maluszki. Sobie chcieli zostawić kocurka a wydać kotkę dlatego dali ogłoszenie do Wyborczej i bardzo się zdziwili na tak szybki odzew.
Pani dała nam karton, włożyliśmy ręczniczek i maleństwo.
TŻ ją trzymał na kolanach a ona całą drogę miauczała i piszczała.
Przyjechaliśmy do domu....
cdn
