
Pamiętacie historię Rudasa od Ryski, po którego gnalismy z Warszawy do Radzionkowa? Rudy jest u nas od 1 maja i zaaklimatyzował się zupełnie


Rezydentka przyjeło go parskaniem i prychonadą na całego, aż szkoda było kociny bo ucieszyla się z naszego powrotu a tu taka wredna niespodzianka! Ale było, mineło. Aklimatyzacja obu kotów trwała krótko, Fajeczka pogodziła się z losem a Rudy Florek specjalnie nie ma żalu za niemiłe powitanie.
Przezyłam za to chwile paniki, kiedy po tygodniu pobytu nowego, Fajka stała się ... kobietką. Floryś posiadał jeszcze wtedy swoje dosyc okazałe kocie walory, a tu 6-miesięczna Fajka poczuła wolę bożą i zaczęła spiewać.... Uff, pognalismy do weta na zastrzyk (mam nadzieję, że jeden raz jej nie zaszkodzi) a Florek poszedł pod nóż w dwa dni później. No cóż nie ma sprawiedliwości, pocierpiał trochę w powodu Fajki, ale bałam się że i on nagle dorośnie i zacznie posikiwać. Pocieszam go, że i ja to spotka tylko szkoda mi jeszcze bo ona ciagle jest taka filigranowa.
Ko-córcia stała się przymilasta, pieszczocha, kolanowa i poduszkowa



TŻ profilaktycznie wywala koty do przedpokoju, wtedy hurgoty słyszy tylko nasz sąsiad z dołu i tylko czekam kiedy straci cierpliwość

Ha, jeden kot juz sporządniał, szukam sposobu na kota nr 2, tylko nie piszcie, że najlepiej trzeci kot

A tak w ogóle, to fajnie jest

