» Pt cze 22, 2007 3:44
Chciałam odczekać aż sytuacja się wyklaruje i nie pisać o tym, co od przedwczoraj dzieje się u mnie. Nie mogę jednak milczeć ze względu na tych, którzy mnie wspierają materialnie i duchowo. Być może wox wykrakał/a, być może sama wykrakałam sobie obecną sytuację głupimi gadkami „jaka zaraza nawiedzi mnie tego lata”, być może to koszmarny zbieg okoliczności. Jest jak jest i tego nie zmienię a sytuacja wygląda nieciekawie. Kiedy zachorowała Pola zaczęłam obawiać się o Pako i Żuczka. Oni byli z Polą najbliżej. Przedwczoraj zauważyłam, że Pako ma biegunkę. Jego kał poszedł do badania na pasożyty. Badanie nie wykazało zarobaczenia, ale wetka zwróciła uwagę na żółte plamy. Według niej wygląda na to, że Pako siada wątroba. Mimo to ma apetyt, lecz nie może pogryźć większych chrupek. Ma mocno zaczerwienione dziąsła nad zębami trzonowymi. Wczoraj rano dostał Leonardo a o godz.14 tabletkę Zentonil. Nie minęła godzina, kiedy zrobił kupę. Była bardziej zwarta, ale zawierała prawie nienaruszoną tabletkę. Wetki bardzo się dziwiły, że Pako tak szybko wydalił tabletkę i według nich nie wróży to najlepiej. Dałam Pako kolejną tabletkę, której potem już nie znalazłam w odchodach. Pako chętnie je RC Babycat, pije wodę. Niestety kupy są bardzo luźne i załatwia się coraz częściej. Nie było jednak żadnych wymiotów, choć widać, że słabnie. Nie łudzę się, że Pako z tego wyjdzie.
Wczoraj też odeszła od nas Justa. Załamanie nastąpiło nagle. Zaczęła wymiotować białą śliną. Właściwie nie było to nic dziwnego, bo często zdarzały się jej takie wymioty mimo odrobaczania i podawania pasty odtłaczającej. Zdarzały się one jednak tylko raz dziennie, jeśli już się zdarzały. Wczoraj jednak wymiotów tych było sporo. Zdziwiło mnie też, że Justa nie uciekła za tapczan, kiedy wyjęłam odkurzacz. Dopiero, gdy zaczęłam sprzątać niespiesznie poszła do swojej kryjówki. Na ogół po jakimś czasie, gdy hałas ucichł wychodziła. Wczoraj jednak długo spała za tapczanem. Kiedy wreszcie zdecydowałam się ją wyjąć miała tylko 36,9 stopni temperatury ciała i ledwo stała na łapkach. Nie miała biegunki ani oznak żółtaczki. Po prostu tylko zapadła się w sobie. Pojechałam do weta skrócić jej cierpienia. Mieszkała u mnie ponad rok i wcale nie był to dla niej rok szczęśliwy.
Pedro i Julcia nadal mają nieciekawe kupy po odrobaczeniu. Były w nich nicienie. Kupy Zuzi są prawidłowe. Jak na razie maluchom humorki i apetyt dopisują. Wiem jednak, że w każdej chwili może się to zmienić.
<=klik