Będę musiała poprosic Safiori o zmiane tematu w tamtym wątku. Wczoraj tez odniosłam wrażenie, że to mama znalazła domek, a przeciez jest nadal u mnie
To mała Dakota ma dom. Mama Lukrecja nadal mieszka u mnie. Nadal w konflikcie z moja Fraszką. Obecnie po wspólnym weekendzie pod nadzorem panuje chwilowe zawieszenie broni, ale to tylko dlatego, że są stale obserowane. Na czas nieobecności nadal je izoluję. W zeszłym tygodniu w starciu, które oczywiście zainicjowała Frania Luśka w obronie małych tak nieszczęsliwie machnęła łapka, że uderzyła ją w oko. Mieliśmy troche strachu, bo krew sie lała, a Fraszka dostała histerii. Myślałam, że juz po oku. Na szczęcie krwiak juz schodzi! Ale Frania jest na Lukrecje teraz jeszcze bardziej cięta, a ona przeciez chciała tylko bronic dzieci...
Lukrecja to przekochana kicia, ale bardzo zastraszona...Myślę, że gdyby nie było dzieci, to tez sprawy ułozyły by sie może inaczej... Luska to jednak przede wszystki kochajaca mama, która dla dziecka jest w stanie zrobic wszystko.
Uważam, że wprowadzenie Heni w tej sytuacji zaogni tylko konflikt...
Fraszka jest niestety w tej chwili na etapie nie tylko wojny z Luśka ale i obazy na nas. Na każdą próbe pogłaskania, czy zblizenia reaguje fukaniem i drapaniem.
Henia potrzebuje w tym momencie spokojnego domu, gdzie będzie mogła się wyciszyć i powoli nauczy się ufać ludziom, a nie domu gdzie w każdym momencie może jej na głowe wyskoczyc szalony kot
