Jeszcze nie wiedziałam jak bardzo ważna...
W hotelu jednej z lecznic czekała na eutanazje maleńka nowonarodzona koteczka a jej matka, kotka wolnozyjąca choc oswojona, na zasuszenie pokarmu i interwencyjną sterylkę...
Kazałam przywozić.
Obie trafiły do klatki w mojej piwnicy. Malutka rosła, wspaniale rozwijała się, mama była nadzwyczaj troskliwa i cierpliwa... zawsze dawała mi wziąc malutką do ręki i trzymac tak długo jak zechcę. Sama mruczała delikatnie gdy ją glaskałam...
8 czerwca późnym wieczorem kotka dostała szansę aby spłacić dług za uratowanie życia swojego maleństwa... przywiozłam wyjętego z kontenera na śmieci maleńkiego, ślepego Chomisia i podłozyłam jej do brzucha... Kotka nieufnie obwąchała go ale wyłozyła brzuch do ssania. Po kilku godzinach wymyła malutkiego bardzo dokładnie...
Jej córeczka, mała księzniczka, podzieliła sie maminym pokarmem z przyniesionym znajdką... Oboje zgodnie posapują przy brzuchu kocicy i równomiernie ugniatają jadłodajnię.
Kocica nie odchodzi od nich na krok.
Malutka Slicznotka jest nad podziw rozwinięta i bardzo inteligentna: juz sama potrafi wejsc do kuwety i zaczyna interesowac się jedzeniem swojej mamy.
Jest zdrowa, ma przepiękne oczka, futerko, jest grubiutka i wygrzana.
patrzec na nią to czysta przyjemnosc. Zobaczcie...





Można sie już zakochiwac w Ślicznotce i zapisywac na liste społeczną, na casting.
Adopcja przewidziana jest na koniec lipca.