Dwa koty. Wielka wojna. Nadal nie jest dobrze :(

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Nie cze 17, 2007 10:18 Dwa koty. Wielka wojna. Nadal nie jest dobrze :(

Witam,
Już od kilku miesięcy odwiedzam forum, dopiero dzis jednak sytuacja zmusiła mnie do poszukiwania pomocy u Was. Wiele razy czytałam Wasze mądre posty, które i mnie pomagały w opiece nad moimi kotkami. Mam dwie kotki: Kicię (2 lata) i Zuzię (1 rok). Kicia to kotek "magazynowy" wzięty w wieku 3 miesięcy. Bardzo spokojny kot, choć trochę poważny i bojaźliwy. W sierpniu zeszłego roku dokociliśmy się Zuzią (miała ok. 4 miesiące) - następna znajda z ogródków działkowych - wulkan energii. Dokocenie było dość ciężkie ale po przejściowych kłopotach kotki zaakceptowały się. Nie była to wielka miłość ale akceptacja i wspólne gonitwy, raz mniej, raz bardziej ostre. Wydawało mi się, że jest wszystko w porządku aż do wczorajszej nocy. Koty wpadły w szał. Zuzia atakuje Kicię, a Kicia jest tak zestresowana, że w biegu gubi siku i kupę. Tak miała tylko w momentach największego stresu u weterynarza. Towarzyszy temu dziki krzyk i wycie obydwu kotów i przemieszczanie się obu futer z prędkością światła po całym mieszkaniu. W nocy odizolowaliśmu obie ale rano znów było to samo. Z samego rana byłam u weterynarza, Feliway zakupiony. Jestem przerażona i nie wiem co robić bo stało się to nagle bez żadnej przyczyny (żadnych zmian w domu ani w życiu). Bardzo Was proszę o rady, jak im pomóc????
Ostatnio edytowano Wto cze 26, 2007 11:32 przez Qulka, łącznie edytowano 1 raz

Qulka

 
Posty: 119
Od: Nie cze 17, 2007 10:00
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie cze 17, 2007 12:28

Poczytaj sobie mój wątek do ostatniej strony :
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=50 ... sc&start=0
Wojna pomiedzy moimi kocicami trwała 5 miesięcy. Byłam u kresu sił. One sprawiały wrażenie że się pozagryzają.
Dziś nie mam z nimi najmniejszych problemów.
Psikaj Feliwayem gdzie popadnie, szczególnie miejsca gdzie śpią. Oprócz tego po kropelce waleriany (krople walerianowe dostaniesz w aptece bez recepty) w każdym kącie mieszkania i kocimiętka na uspokojenie.
Musi być jakaś przyczyna tej wojny. U mnie była to najprawdopodobniej zazdrość o przygarnięte maluchy.
Traktuj kocice jednakowo. W tym samym czasie je pieść, uspokajaj. Jeśli dochodzi do dużej agresji - ta, która zaczepia powinna być karcona (np. ścierką przez grzbiet i tylko w momencie agresji, nie później).
Powodzenia.

Elżbieta P.

 
Posty: 2241
Od: Śro lut 02, 2005 0:40
Lokalizacja: Okolice Kozienic / mazowieckie

Post » Nie cze 17, 2007 14:25

Qulka, a kocice sa wykastrowane?

Myszka.xww

 
Posty: 28434
Od: Sob lip 20, 2002 18:09
Lokalizacja: Krakoff

Post » Nie cze 17, 2007 15:24

Witam,
Elżbieto P. bardzo dziękuję za odpowiedź. Mnie do głowy przychodzi tylko możliwość ustalania porządku w stadzie. Tylko, że stało się tak bardzo nagle...W chwili obecnej kocice są odizolowane. U mnie jest trochę trudniej niż u Ciebie, gdyż mieszkanie jest dwupokojowe (30 parę m2). Wiem, że powinnam próbować ich "dogadać" ale na razie nie mam serca. Starsza Kicia całe przedpołudnie była skrajnie przerażona, nawet na nas warczała i atakowała. Teraz jest jakby trochę lepiej. Wyszła już z łazienki, w której zbunkrowała się od rana. Zuzia, zamknięta w pokoju z moim TŻ, bardzo chce wtyjść ale jeszcze chcemy dać czas Feliway`owi na działanie (dziś u weta dostałamtaki do kontaktu). U mnie wygląda to tak jaby przerażenie Kici nakręcało agresję Zuzi... Izolowanie kotów, które biegały sobie swobodnie po mieszkaniu na tak małym metrażu jest bardzo trudne. I jeszcze ta temperatura..........

Qulka

 
Posty: 119
Od: Nie cze 17, 2007 10:00
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie cze 17, 2007 15:28

Myszko.xww. Tak, obie kocice są wykastrowane, zaraz po pierwszej ruji. Kicia w marcu zeszłego roku, Zuzia miesiąc temu. Jak przywiozłam Zuzię po zabiegu to Kicia warczała na nią. Wiadomo inne zapachy i jeszcze ten zielony kaftan. Ale po jednym dniu było ok. A teraz.......

Qulka

 
Posty: 119
Od: Nie cze 17, 2007 10:00
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie cze 17, 2007 15:32

Feliway tak naprawde zaczyna dzialac dopiero po ok dwoch tygodniach. Dobrze byloby przebadac obie kocice (badanie krwi) byc moze ta atakowana jest chora?
Albo atakujaca?

Czasem sie to zdarza.
A czasem cos sie w kociej glowce poprzestawia i trzeba im "uspokajacza" ;)

Myszka.xww

 
Posty: 28434
Od: Sob lip 20, 2002 18:09
Lokalizacja: Krakoff

Post » Nie cze 17, 2007 16:54

Myszko.xww, sprawa nie wygląda dobrze. Spróbowaliśmy pokazać sobie koty z daleka. Kicia siedziała na parapecie okna a TŻ trzymał Zuzię na rękach w progu pokoju. Kicia jak tylko zobaczyła Zuzię zaczęła warczeć i "wyć" w niebogłosy (nie wiem jak to nazwać ale było to coś okropnego). I przy tym "zgubiła" siku na parapecie. Zuzia najeżyła się i uciakła a Kicia zaszyła się za łożkiem gdzie wyła jeszcze 5 minut. Wygląda na to że to Kicia jest agreorem a potem sama się boi. Fizycznie wygląda normalnie, jak jej zostawię jedzenie to je. Niestety jest agresywna w stosunku do nas. Nie zawsze, czasami da do siebie podejść. Może być problem ze złapaniem jej i włożeniem do transportera. Zawsze była "inna" niż reszta kotów, które znałam. Wygląda jakby to były kłopoty natury psychicznej. Załamanie? sama nie wiem. Od weta dostałam kontakt do behawiorysty. Jutro spróbuję się z nią skontaktować. Jestem tak przerażona i rozbita, że sama chyba muszę zacząć brać jakieś prochy. A jutro musimy wyjść do pracy....

Qulka

 
Posty: 119
Od: Nie cze 17, 2007 10:00
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie cze 17, 2007 18:01

Agresja czesto wychodzi u kotow po prostu chorych, fizycznie wygladajacych niemal idealnie.
Jezeli kot, do tej pory "normalny" zaczyna zachowywac sie agresywnie, trzeba sprawdzic, co sie dzieje.
Najczesciej bol wywoluje agresje - cos w rodzaju "nie dotykaj mnie, zle sie czuje, jak mnie dotkniesz, to cie zbije"

To, ze nie widac, oznacza dokladnie nic. Trzeba zrobic badania krwi, sprawdzic, czy nie ma gdzies guza (moze byc), czy cos nie sprawia jej bolu. Zacznijcie od badania krwi.

Czesto ludzie zwalaja takie zachowania na "chorobe psychiczne". A potem okazuje sie, ze to choroba fizyczna, ktora mozna bylo leczyc, ale juz jest za pozno.

Myszka.xww

 
Posty: 28434
Od: Sob lip 20, 2002 18:09
Lokalizacja: Krakoff

Post » Nie cze 17, 2007 18:05

IMHO - behawiorysta sie przyda. Badania krwi rowniez. Serio.

Myszka.xww

 
Posty: 28434
Od: Sob lip 20, 2002 18:09
Lokalizacja: Krakoff

Post » Nie cze 17, 2007 18:10

Parę lat temu mój kocur zaatakował nagle moją kotkę ( gryzł ją, rzucał się na nią-był wykastrowany ), z która wcześniej żył w zgodzie i z którą zawsze się bawił.Okazało się, że mała miała białaczkę.Umarła u mnie w pokoju w ciągu paru dni :cry:
Obrazek
Fell on black days

agatka84

 
Posty: 3534
Od: Pt lut 09, 2007 21:41
Lokalizacja: Toruń

Post » Nie cze 17, 2007 19:28

Bardzo dziękuję za odpowiedzi. Dziś i jutro, jak będziemy w pracy, totalna izolacja. Może duża Kicia się wyciszy i idziemy do weta. Może to jest rozwiązanie. Najciężej jest upilnować małą Zuzię, cały cza czyha na otwarcie drzwi. Raz nam uciekła i spotkanie kotów wyglądało jak poprzednio...

Qulka

 
Posty: 119
Od: Nie cze 17, 2007 10:00
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie cze 17, 2007 19:36

Witam
Z wielką uwagą przeczytałam to, co napisałas, poniewaz jeszcze 2 dni temu miałam ten sam problem. Moje dwie kotki, które żyły ze sobą w zgodzie przez pół roku nagle zaczęly się nienawidzić. Zostały same na weekend w domu ( nie po raz pierwszy), a po naszym powrocie były nie do poznania. Jedna kotka siedziała przerażona w szafie, a druga ( ta do tej pory spokojniejsza z charakteru) syczała, warczała i rzucała się. Tez nie mam dużego mieszkania (45m), do tego jedną kuwetę i musiałam je rozdzielić, bo myślałam, że sie zabiją. Jedną ulokowałam na balkonie, druga siedziaław domu i codziennie zamieniałam je miejscami. Agresywana kotka rzucała sie na swoja ofiarę nawet przez szybę od bakonu, ale powoli je wprowadzałam na wspólny teren, głaskałam jednoześnie i spryskiwałam wodą po pysku w chwili agresji. Po dwóch dniach widziałam niewielkie objawy poprawy i w moim towarzystwie już sie nie lały. Z dnia na dzien było lepiej, aż wczoraj nie izolowałam ich juz na noc. Dziś " nie gadają" jeszcze ze sobą, ale już sie nie zaczepiają i mam wrażenie, że tolerują.
Mam nadzieję,że i Twoje kotki dojdą między sobą do porozumienia tylko potrzebują trochę czasu. Życzę powodzenia

Morek10

 
Posty: 6
Od: Pt sty 12, 2007 20:21
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie cze 17, 2007 19:53

Morek10, bardzo dziękuję za wypowiedź. Powodzenie będzie nam bardzo potrzebne. Na razie nie dziękuję, żeby nie zapeszać. Bardzo się cieszę, że Twoje kotki tak szybko doszły do porozumienia. Mam nadzieję, że z moimi będzie podobnie... Na razie szukam dobrego weta, żeby za radą Myszki.xww, wykluczyć dolegliwości fizyczne.

Qulka

 
Posty: 119
Od: Nie cze 17, 2007 10:00
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon cze 18, 2007 8:02

Noc minęł w miarę spokojnie. Ciągle izolujemy koty. Dziś jedziemy z Kicią na Białobrzeską. Trzymajcie kciuki. Będą nam bardzo potrzebne

Qulka

 
Posty: 119
Od: Nie cze 17, 2007 10:00
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon cze 18, 2007 8:40

mocne kciuki.

Myszka.xww

 
Posty: 28434
Od: Sob lip 20, 2002 18:09
Lokalizacja: Krakoff

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, elmas, włóczka i 356 gości