MALWINKA od czerwca 2007 do października 2010 trwał cud [']

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie cze 17, 2007 8:35 MALWINKA od czerwca 2007 do października 2010 trwał cud [']

W tytule nie ma ani przesady ani pomyłki. Malwinka ma około 5 lat i waży jakieś pół kilograma. Była przetrzymywana bez jedzenia i picia w zamknięciu. Ślady flamastra na sierści świadczą, że służyła również do zabawy.

ObrazekObrazek

Została znaleziona w ostatnią środę. Wlokła się ulicą Piotrkowską, słaniając się na boki. Nie miała już siły. Na szczęście zobaczyła ją Pani Jadzia, która nigdy w życiu nie zostawi żadnego zwierzęcia bez pomocy. Przyniosła kotkę do podwórka, w którym pracuję.

Malwinka jest już bezpieczna. Odrazu w środę pojechałyśmy do naszej wetki. I do wczoraj codzienne wizyty, zastrzyki. Wetka najpierw zajęła się doprowadzeniem jej przewodu pokarmowego do porządku, bo Malwinka teraz z jednej strony musi zostać natychmiast odżywiona, ale z drugiej musimy karmić ją bardzo ostrożnie, szczególnie starannie dobierając jej pokarm. Przede wszystkim nie zaszkodzić. Malwinka dostaje suche RC intestinal, natomiast mokre to wyłącznie gotowany kurczaczek i saszetki intestinala.

Aż do wczoraj dostawała antybiotyk, środek na trzustkę (ma powiększoną), jakiś specyfik dodawany do wody na wzmocnienie i odwodnienie. Następna wizyta w poniedziałek rano. Teraz Malwinka dostaje antybiotyk w tabletkach.

Z robieniem zastrzyków Malwince wetka ma ogromny problem, bo nie ma się w co wkłuć. Sama sucha skóra. Za którymś razem nawet igła przebiła futerko na wylot. Malwinka jest w takim stanie.

Wetka przecież już widziała wiele, ale na widok Malwinki zaniemówiła.

Od środy do soboty rano udało się opanować qupkę, która już była bardzo przyzwoita. Ale w sobotę pojawiła się wysoka temperatura. Wetka jest dobrej myśli. Uważa, że Malwinka jeszcze w zamknięciu musiała przejść KK, który przerodził się w problemy z płucami. Oczywiście Malwinka nie była zupełnie leczona. Wetka widziała ślady na łapkach, które o przebytym KK świadczą. Jakoś udało się Malwince tę chorobę przeżyć, ale teraz, kiedy kocinka dostaje normalne jedzenie i zaczęła otrzymywać antybiotyki, nieleczona choroba wróciła i daje o sobie znać. Stąd ta gorączka. Ale wetka uważa, że nie jest powiedziane, że nie uratujemy Malwinki.
Najpierw musimy Malwinkę odżywić i wzmocnić, żeby miała siłę walczyć z chorobą, przechodzić badania. Potem zajmiemy się nie leczonym KK, płucami, prawdopodobnie będziemy robić badania.

Najważniejsze teraz, żeby uratować jej życie.

Ratujemy.

Jak napisałam, Malwinka jest bezpieczna. Już nie grozi jej nic złego. Mieszka w dużej zamkniętej komórce. Pani Jadzia kilka razy dziennie przychodzi ją nakarmić, napoić, dać lekarstwo, wyprowadza na słoneczko, mizia i przytula na tyle, na ile kocinka pozwala. Wczoraj Pani Jadzia zadzwoniła do mnie wieczorem, że Malwinka na chwilkę nawet włączyła motorki :D I już nie atakuje Pani Jadzi.

Całe szczęście, że Malwinka ma ogromny apetyt. Chętnie je saszetki, kurczaczka, trochę mniej chętnie suchy RC intestinal. Ale ma apetyt, zaczyna myć swoje futerko.

Chyba jest kotką domową, bo załatwia się ślicznie do kuwetki z piaskiem.

Malwinka zostanie przez nas wyleczona. Dopiero potem będziemy się zastanawiać nad jej dalszym losem. Jeszcze nie wimy, czy kotka jest domowa, czy przyzwyczajona jest do życia na wolności. Jeśli okaże się, że potrzebuje domku, znajdziemy jej. Jeśli pokaże nam, że chce żyć na wolności, zostanie w naszym podwórku, które jest bardzo przyjazne dla kotów. Mieszka tam już jedna stara kotka, ma swoje kryjówki, swoje miejsca, jest karmiona, ma opiekę Pani Jadzi i wetki. Więc Malwinka też będzie mogła zostać. Nie wiemy, czy Malwinka jest wysterylizowana. Jeśli okaże się, że nie, zrobimy to.

Pracujące w tym podwórku osoby w ogóle są bardzo przyjazne naturze. Dokarmiane są ptaki, w upały stawiana jest dla nich woda, nikt nie przegania stworzeń. Większość osób ma zwierzaki w domu i to nie pojedyncze. Biorą nawet ze sschroniska i leczą. Naprawdę aż miło tam pracować i codziennie spotykać i rozmawiać z tymi ludźmi.

W tej chwili Malwinka jest tak rozpaczliwie chuda... ma wpadnięte boki... wszyscy się dziwią, że w ogóle przeżya. Ale teraz żyć będzie i już nie pozwolimy zrobić jej krzywdy.

Po co założyłam ten wątek? Chyba dla udokumentowania kolejnego bestialstwa człowieka. Bardzo będę wdzięczna za kciuki, żeby udało się Malwinkę uratować.

Wszyscy bardzo się boimy. Przyznam, że jesteśmy w stałym kontakcie: Pani Jadzia, jej TŻ,który bardzo aktywnie pomaga w opiece, i ja. Mamy gorącą linię telefoniczną, jakby nagle coś zaczęło się dziać.

Boimy się...
Ostatnio edytowano Pon paź 25, 2010 12:14 przez Femka, łącznie edytowano 26 razy
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Nie cze 17, 2007 8:54

mam nadzieje ze koteczka wyzdrowieje - tego zyczę z całego serca

karunia

 
Posty: 2224
Od: Pon kwi 26, 2004 22:10
Lokalizacja: Warszawa Mokotów

Post » Nie cze 17, 2007 9:08

Ma cudowny pyszczek, biedulka, o ludziach nic nie powiem bo mnie wyrzucą.
Kciuki bardzo, bardzo gorące.

Zelka

 
Posty: 133
Od: Śro gru 15, 2004 22:16
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie cze 17, 2007 9:10

Ależ miała koteczka szczęście, że na was trafiła. :ok: za wyzdrowienie.

jupo2

 
Posty: 3251
Od: Pt mar 10, 2006 18:31

Post » Nie cze 17, 2007 9:11

matko, myślałam, że Zapałka, którą obecnie mam na tymczasie i której szukam domku jest wychudzona, ale ona przy Malwince to spaślak po prostu... :cry:

Femka, kciuki wielkie za koteczkę :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: . Najważniejsze, że trafiła na Dobrych Ludzi, że nie jest już zdana tylko na siebie. Będzie dobrze, trzymajcie się. Dużo ciepłych myśli posyłam waszej kotecze :D

Joasia
Obrazek

JoasiaS

 
Posty: 16785
Od: Wto sie 02, 2005 18:45
Lokalizacja: Dąbrowy

Post » Nie cze 17, 2007 9:15

Mocno mocno trzymam i przesylam duzo cieplych mysli. Musi byc dobrze, Malwinko - zdrowiej :ok:

skaskaNH

Avatar użytkownika
 
Posty: 21090
Od: Pt lut 03, 2006 0:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie cze 17, 2007 9:15

Bardzo dziękuję, że zajrzałyście i dałyście tyle ciepłych słów. Kiedy ja pierwszy raz zobaczyłam Malwinkę, po prostu się przestraszyłam. Bałam się ją dotknąć, żeby jej nie zmiażdżyć. Pani Jadzia po prostu płakała z bezsilności. Jechałyśmy jak wariatki do wetki za pierwszym razem. Strasznie się bałyśmy, że nie zdążymy, bo Malwinka nawet leżąc w koszyku przewracała się na boki. Nie miała siły nawet się utrzymać. Wierzcie m, widok był okropny. I my w tym upale przebijające się przez miasto, żeby szybciej, żeby nie było za późno...
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Nie cze 17, 2007 9:20

:strach:

Brak slow.

Ma kocina szczescie w nieszczesciu...

:ok:
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67146
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Nie cze 17, 2007 9:24

Mam nadzieję i nie mogę się doczekać pięknego łabędzia. Trzymam kciuki za Was i za kotkę. Pisz o niej często :)

ezynka

Avatar użytkownika
 
Posty: 2382
Od: Pon sie 22, 2005 18:18
Lokalizacja: Świecie, kujawsko-pomorskie

Post » Nie cze 17, 2007 9:27

To jakiś koszmar.....brak słów..... Dobrze, że trafiła na swoje Kocie Anioły. W ostatniej chwili, ale zdążyła maleńka.....

Teraz może być już tylko dobrze. Mocna kciuki za was :ok: :ok: :ok:

ewa74

 
Posty: 3570
Od: Pt paź 06, 2006 10:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie cze 17, 2007 9:28

Będę pisać o Malwince. Na bieżąco opisywać będę postępy w leczeniu i jej stan. Aż do momentu, kiedy naprawdę będzie pięknym łabędziem.

A jej oczami zachwycają się wszyscy. Są bardzo intensywnie zielone, jak wielkie przezroczyste kamienie. Cudo po prostu.

Tylko serce się ściska, jak Malwinka chce zamiauczeć, ale tylko bezgłośnie otwiera pyszczek. :(

tylko syczy na nas bardzo skutecznie :twisted:
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Nie cze 17, 2007 9:30 koteczka

Brak słów , ale szczęscie w nieszczęsciu to ze spotkala ją p.Jadzia i Ty Femko pomogłaś z wetem.
Zeby udało jej się wyzdrowiec, bardzo trzymam kciuki.
A kotka wcale nie musiala byc domowa ze zalatwia się do kuwety.
Wzięty przeze mnie dzikusek , urodzony na wolności od razu wiedział
jak korzystać z kuwety.
Koty to bardzo mądre istoty.
Zdrowiej koteczko!!!

gisha

 
Posty: 6078
Od: Wto sty 17, 2006 12:01

Post » Nie cze 17, 2007 9:34 Re: koteczka

gisha pisze:Brak słów , ale szczęscie w nieszczęsciu to ze spotkala ją p.Jadzia i Ty Femko pomogłaś z wetem.
Zeby udało jej się wyzdrowiec, bardzo trzymam kciuki.
A kotka wcale nie musiala byc domowa ze zalatwia się do kuwety.
Wzięty przeze mnie dzikusek , urodzony na wolności od razu wiedział
jak korzystać z kuwety.
Koty to bardzo mądre istoty.
Zdrowiej koteczko!!!


no właśnie za krótko jest z nami, żeby rozpoznać jej przyzwyczajenia i to, czy była domowym. Mamy dużo czasu na wzajemne poznawanie się, bo wetka mówi, że leczenie potrwa ze 2 miesiące. I nic nie zrobimy z kocinką na siłę, wbrew niej. Naszym zadaniem jest zapewnić jej bezpieczeństwo: w domku albo u nas na podwórzu.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Nie cze 17, 2007 9:38

dubel :oops:

ewa74

 
Posty: 3570
Od: Pt paź 06, 2006 10:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie cze 17, 2007 9:47

Biedactwo, mam nadzieję, że szybko dojdzie do siebie. Slady flamastra...
Obrazek

magicmada

Avatar użytkownika
 
Posty: 14568
Od: Śro paź 05, 2005 19:10
Lokalizacja: moose county

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Silverblue i 12 gości