Ruda, młoda koteczka. To był od zawsze mój kot...

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Sob cze 02, 2007 22:27

szyszynka pisze:do mnie pojedzie! do mnie :D
niestety dzisiaj się nie udało, więc ten moment został odroczony do nastepnej soboty, ale jak to mówią... co sie odwlecze to nie uciecze, więc kocia wkrótce u mnie zagości :D


Witaj Karolinko-szyszynko :lol:
Twoja ryża maupa :wink: własnie atakuje z powietrza małego kocurka-Żurka (tak ma na imie, serio). Zaraz dostanie ode mnie po ogonie :twisted:
Ooooo....chyba wyczuła bo przybiegła do mnie i wącha mi prawa rękę, którą pisze ... i mrrrrrrrrrrrruczy... 8)
www.fundacjafelis.org
na FB: Foondacja Felis
KRS 0000228933 - podaruj nam 1%

Kasia D.

 
Posty: 20244
Od: Sob maja 18, 2002 13:40
Lokalizacja: Lublin i okolice

Post » Nie cze 03, 2007 12:56

Mam przeczucie, że będę miała odtąd życie pełne przygód ;) ciekawa jestem, czy dam radę się wyspać czasami ;)

przy okazji - czy ruda "odróżnia" noc od dnia ? :)

szyszynka

 
Posty: 4
Od: Sob cze 02, 2007 20:50

Post » Nie cze 03, 2007 14:41

szyszynka pisze:Mam przeczucie, że będę miała odtąd życie pełne przygód ;) ciekawa jestem, czy dam radę się wyspać czasami ;)

przy okazji - czy ruda "odróżnia" noc od dnia ? :)


O dziwo, odróżnia.
ja sie kłade i natychmiast zjawia się ruda, która mrucząc układa się jak najblizej mojej twarzy , a jesli sie da to bezpośrednio na moim oku i policzku i tak sobie razem zasypiamy...
www.fundacjafelis.org
na FB: Foondacja Felis
KRS 0000228933 - podaruj nam 1%

Kasia D.

 
Posty: 20244
Od: Sob maja 18, 2002 13:40
Lokalizacja: Lublin i okolice

Post » Pon cze 04, 2007 7:43

Hehe, no to dobrze :) gorzej, ze przy twarzy, bo może się zdarzyć, że zostanie przeze mnie pacnięta przez sen czy coś, bo ja się chyba strasznie wiercę w nocy ;) może to zauważy i przeniesie się w bezpieczniejsze rejony łóżka :)

szyszynka

 
Posty: 4
Od: Sob cze 02, 2007 20:50

Post » Pt cze 15, 2007 11:04

Odświeżam wątek bo... kotka zostaje u mnie.
To po prostu moj kot i czułam to od początku.
To dlatego dwa razy nie wychodziło z transportem...
Tak jak 1,5 roku temu z Bałwankiem... wiedziałam, ze to mój kociak i tak szukałam domu żeby nie znaleźć...


Mało tego...

Kotka jest przybłędą, zabralam ją od kobiety, ktora wczesniej tylko raz mnie widziała ALE.... wiem czyja to była kotka i jakie sa jej losy.

Ba, znam datę urodzin, datę szczepień i poprzednie imię...

Takie zbiegi okolicznosci zdarzają się raz na kilkadziesiąt tysięcy przypadków.... czynnikiem pomocniczym jest fakt, iż Lublin jest mały i tak naprawdę to wszyscy się znają....

Skojarzyłam osobe, która ok. rok temu miała malutką rudą koteczkę i chciała się u mnie dokocić. Troche się wszystko przeciągało, ja nie miałam zdrowych kociat, tamta osoba wzięła drugiego kota z innego źródła. Skierowałam ją do mojej wetki z leczeniem i wszelkimi szczepeiniami. Małą rudą kicię widziałam tylko raz w poczekalni, gdy miała może 3-4 m-ce...

Potem absolutnym przypadkiem trafiłam w necie, na zupełnie innej niz kocia stronie, informacje tej osoby, ze szuka domów dla swoich kotów: rudej kotki 8 -mcy i kocurka- w tym samym wieku.
Wysłałam maila z pytaniem o powód. Odpowiedź otrzymałam gdy koty były juz oddane...

Od kilku dni zaczełam powoli kojarzyć fakty, zestawiac ze soba.... szukac w necie wypowiedzi tamtej osoby ... i, w jakimś poście, w podpisie, znalazłam strone gdzie były wrzucane fotki tamtych oddanych kotów. Porównanie zdjęć z żywą kicią siedząca na moim biurku nie pozostawiało wątpliwosci... to ta sama...
Co sie stało, że błąkała się po mało atrakcyjnej cywilizacyjnie okolicy Lublina? Zapewne była oddana do domu z ogrodem albo do ludzi, którzy lekceważąco podeszli do sprawy bezpieczeństwa kota...
Mogła przeciez wpasc pod samochód, lub w ręce ludzi, którzy rozmnażaliby ruda kotke a maluchy sprzedawali na Rusałce po 100zł, bo byłyby rude na 100%. Mogła trafic do zupełnie innej osoby niż ta kobieta, która akurat mnie znała i wiedziała, ze pomogę...

Mam teraz piekna, zdrową, zaszczepiona od wszystkiego i wysterylizowaną ( to już ja) koteczkę. Nie mam tylko książeczki zdrowia ale wetka z pewnoscia, na podstawie karty w komputerze, wystawi duplikat.

To po prostu był od początku mój kot. Tylko błąkał się po ludziach... aż mnie znalazł...
www.fundacjafelis.org
na FB: Foondacja Felis
KRS 0000228933 - podaruj nam 1%

Kasia D.

 
Posty: 20244
Od: Sob maja 18, 2002 13:40
Lokalizacja: Lublin i okolice

Post » Pt cze 15, 2007 11:24

Kasia! ta historia robi wrażenie! Jest taka.... KOCIA , ...MISTYCZNA!

moka1

 
Posty: 1903
Od: Nie lut 25, 2007 15:48
Lokalizacja: warszawa

Post » Pt cze 15, 2007 11:38

Jestem pod wielkim wrażeniem tej historii...
Kasiu, życze Wam dużo zdrowia i szczęścia we wspólnym życiu :D
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt cze 15, 2007 12:15

Kasiu to piękna historia :D Wzruszyłam się czytając Twoją opowieść,jak tu nie wierzyć w przeznaczenie :?: :lol: Wszystkiego dobrego dla Ciebie i futerek.
Mam słabość do rudzielców :love:
ObrazekObrazek

amyszka

Avatar użytkownika
 
Posty: 24121
Od: Czw mar 22, 2007 14:26
Lokalizacja: Bolesławiec Śl.

Post » Pt cze 15, 2007 12:50

Kasia, piękna historia.
Wszystkiego naj dla Was :D

Ja mam czarną diablicę, zupełnie przez przypadek, ale wiem na pewno, że jak będzie kiedyś drugi, to rudy ;) :D
Nie wiadomo dlaczego wszyscy mówią do kotów "ty", choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu. [M. Bułhakow]

Myszeńk@

 
Posty: 6257
Od: Pon lis 13, 2006 10:19
Lokalizacja: Łódź - okolice Parku Staszica :-)

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 34 gości