słuchajcie ...................w Chorzowie jest pani ktora ratuje koty , podejrzewam że większość ludzie jej podrzucają i ma ich w domu około 30-40 sztuk w tym sporo maluchów...................pani nie nalezy do zamorzynych osób i ledwo sobie radzi by zapewnić futrom cokolwiek , koty nie są szczepione i nie są sterylizowane, odrobaczane chyba też mało kiedy

u tej pani w zeszłą środe pojawiła sie panleukopenia, dla niej i jej kotow co tu duzo mowić to wyrok

widziałąm tą osobe raz w poczekalni u weta. i stąd wogole wiem że istnieje, oferowałąm pomoc prosiłam by podała numer tel. podałam swoj, ale osoba ta sie nie skontaktowała , ona raczej unika ludzi ......................do wczoraj z tego co wiem odeszło około 14 futerek bardzo możlwie że liczba ta jest już większa niestety .............o poanleukopeni u niej dowiedziałam sie 2 dni temu podczas wizyty z Kiarunią i jak narazie nie chodze tam z kotami wogole moje są szczepione ale czy Kiara nie mam pojęcia

ponieważ strasznie mi żal tej osoby i jej kotów kupiłam dziś 5 puszek i 2 kilo suchej karmy, jutro rano pojde zanieść bo dzis jak wrcałam ze sklepu weszłąm do poczekalni i musiałm zaczekac bo w środku ktoś był ............w pewnym momencie podjechała taxówka ( podejrzewam jakiś znajomy) i zobaczyłam ze to siedzi ta pani i jej corka momentalnie wyszłam stamtąd zanim one zdołałały wypakować duży kosz wiklinowy pełny kociaków , był okryty od gory nie wiem przesieradłem czy kocem coś w tym stylu nie przyglądałam sie bo zmiatałam stamtąd czym prędzej

jak byłam juz spory kawałek dalej stanełam i wtedy dojrzałąm w koszu łebki kociaków a dziewczynka miała na ręku około 3 miesięczną kroweczke..............
powiem wam że mam mętlik w głowie nie wiem jak pomoc , jeśli wogole da sie coś teraz jeszcze zrobić ...........jeśli ktoś by mogł i chciał wspomoc tą osobe przykładowo w kupnie karm dla kotów, witamin ........wszystko zaniose do gabinetu i tam zostanie jej to przekazane, narazie nie mam innej drogi dotarcia do niej ......
