» Pon cze 11, 2007 20:59
przepraszam za ciszę, ja dziś prawie cały dzień poza domem. Maluszki jakby nieznacznie lepiej - nadal nie chodzą, ale już nie jest tak, ze tylko leżą. Wyłożone do kojca na balkon wygraślały z niego i wygrzewały się na słoneczku. Ernesta kręgosłup jest nadal bardzo słaby - mały porusza się odpychając tylnymi nogami. Za to wszystkie nauczyły się wołać do kuwety:) Wołają i są "wysadzane" także łóżeczko suche:) Nie wiem na ile one po prostu uczą się żyć ze swoja "stacjonarnością" a na ile to poprawa?
Jutro badania krwi.