
Ależ Ciociu Theodoro...Toż nie wstyd ale powód do dumy

Dziki-Dziki Grzywka zrobił raz jeden sioo poza kuwetka, zaraz po przywiezieniu z lecznicy. Został profilaktycznie umieszczony w króliczej klatce, skąd w pewnym momencie usiłował się wydostać. Kuwetka stała obok, ale Koć zestresowany okrutnie i...nie zdążył. Od tamtej pory kuwetka odwiedzana jest regularnie i samodzielnie

W międzyczasie mieliśmy, owszem "wypadki" siurania...

pod siebie, ale to z powodu ogromnego zestresowania Dzikiego Grzywki...Odpukać, tfu, tfu, tfu - od dwóch - trzech dni stres jakby zelżał i wypadków nie było...Grzywka doskonale zrozumiał do czego służy kuweta i uważam to za jego wielki sukces i świadectwo niezwykłej inteligencji
