mam taka nadzieje
a ja wredota i podelec nadepnełam malenkiej Majeczce na łapke..

na wszystkich wrzeszcze ,wszystkich strofuje a sama....cos robiłam a ona wlazła mi między nogi i siedziała sobie...jeden ruch i krzyk ...uciekła i wcale nie chciała do mnie wyjść ,a ni ze mną gadać

tak mi było przykro ,ona taka nieufna jest ,a zamna kręci się jak bąk...
nakolana ścierwo ludzkie czyli ja i pod stół i głaski ...przekupstwo było

kurczazek i troszke galaretki z Bozity ale szamała

a ja jeszcze się trzęse...
oczywiście dostało mi się od Gada (czyt. ukochany jedynak)..tego co tak kotów nie lubi
one jeszcze bardzo malenkie są....ale po drapaku juz zasuwają
niestety nikt nafdal nie dzwoni...
TŻ z pracy ,obiadek wsuwa a maluchy oba dwa chyc na kolano ,każdy po swoim zajął i jak na grzędzie siedzą...
no i pytanie ..czy ja nawet spokojnie obiadu nie moge zjeść

...ale obiema je głaszcze

..obiadek może poczekac

kto by tam byl głodny po 12 godz.

jak takie cudenka przylezą.