Szacowna Starsza Pani- szczesliwa emerytura:)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob maja 19, 2007 21:56

Dzieki, Femka! Nie mam doswiadczenia zadnego w dokoceniu doroslym kotem po przejsciach, Lesio przyszedl jako kociak, i owszem byly problemy, jako ze Korek byl zazdrosny, ponadto wtedy jeszcze nie kastrowany, i trzeba bylo pilnowac. Z Felkiem, ktory jako maluch u nas sie wychowywal, problemow bylo sporo, jako ze Felus glupek atakowal Kocury uporczywie w ramach zabawy, a one sie wkurzaly, szczegolnie Lesiek zazdrosny dodatkowo sie denerwowal, jako mlodszy brat. Tu sytuacja inna zupelnie, Jozefina dlugo mieszkala w grupie roznych kotow, gdzie musiala sobie miejsce i pozycje wyrobic, i tu pewnie probuje tego samego. Ona w schronisku calkiem dominujaca byla.... a kocury nie wiedza w ogole co z tym fantem zrobic, bo to nie bawi sie, nie ucieka, siedzi, groznie patrzy, i warczy. Widze te pytajace spojrzenia, pt a co to do domu przyprowadzilas...? :wink:
Mam nadzieje, ze sie dogadaja Potffory
Obrazek

Agnieszka-

Avatar użytkownika
 
Posty: 701
Od: Wto sty 17, 2006 16:27
Lokalizacja: 3miasto lub koniec swiata (Umea)

Post » Sob maja 19, 2007 22:05

dogadają się, bądź spokojna. Tylko musisz uzbroić się w cierpliwość i jeśli tylko nie robią sobie naprawdę krzywdy, nie ingeruj. Trzymam kciuki :ok: :ok: :ok:
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Nie maja 20, 2007 21:27

Agnieszko, właśnie doczytałam i widzę, że obie nasze babcie charrrakterne są :wink: . No cóż, dzięki temu przetrwały tyle lat w trudnych warunkach. Tak jak pisze Femka - ustali się hierarchia, Babcia swoją pozycję umocni - i będzie spokój. Marianna też nie pozwala sobie w kaszę dmuchać, o nie :twisted: .

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Wto maja 22, 2007 13:41

I co słychać u Babci Józefiny? Pozdrawia ją Babcia Marianna :D

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Wto maja 22, 2007 14:18

Juz doniesienia nowe:
koty pilnuja sie wzajemnie, znaczy kota zwiedza, a kocury chodza za nia krok w krok, zeby czego nie zmalowala :wink: na proby zapoznania sie, Jozefinka warczy jak pies, i ostrzegawczo macha lapka. Raczej daje znac, zeby ja koty zostawily w spokoju....
ulubione miejsce: parapet nasloneczniony:)
a Jozefince ewidentnie przypomina sie coraz wiecej z zycia domowego, wie do czego jest kanapa, parapet, co jest w lodowce. a jak jest w kuchni, nawet na podlodze, nie na szafce, i ja wchodze, to ucieka... widac byla wyganiana... z innych pomieszczen nie ucieka...
Uklony dla Babci Marianny :)
Obrazek

Agnieszka-

Avatar użytkownika
 
Posty: 701
Od: Wto sty 17, 2006 16:27
Lokalizacja: 3miasto lub koniec swiata (Umea)

Post » Wto maja 22, 2007 14:22

Agnieszka- pisze:Juz doniesienia nowe:
koty pilnuja sie wzajemnie, znaczy kota zwiedza, a kocury chodza za nia krok w krok, zeby czego nie zmalowala :wink: na proby zapoznania sie, Jozefinka warczy jak pies, i ostrzegawczo macha lapka. Raczej daje znac, zeby ja koty zostawily w spokoju....
ulubione miejsce: parapet nasloneczniony:)
a Jozefince ewidentnie przypomina sie coraz wiecej z zycia domowego, wie do czego jest kanapa, parapet, co jest w lodowce. a jak jest w kuchni, nawet na podlodze, nie na szafce, i ja wchodze, to ucieka... widac byla wyganiana... z innych pomieszczen nie ucieka...
Uklony dla Babci Marianny :)



oj, Agnieszko, zdaje się, że przed Tobą dużo pracy nad Damą; i to tej najtrudniejszej... :?
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Wto maja 22, 2007 15:20

mam wrazenie, ze jej sie przypomina coraz wiecej... aczkolwiek nas, duzych sie nie boi wcale, ucieka z kuchni tak dla przyzwoitosci. za to fotele i kanapy sa Jozefinki, zaczela juz probowac nawet podsiadac mnie..! czy ja zawsze musze byc najnizej w hierarchii domowej..??? :wink:
Co do ukladow kocich, to mysle, ze jesli kocury nie beda jej napastowac zbyt natretnie z zapoznawaniem sie czy zabawami, towarzystwo bedzie zyc niejako obok siebie... na razie Korek obrazil sie na mnie, ze przyprowadzilam Wredna Babe do domu..a Lesio przejal role pilnowacza. Kota nic sobie nie robiac spi na fotelu....
Obrazek

Agnieszka-

Avatar użytkownika
 
Posty: 701
Od: Wto sty 17, 2006 16:27
Lokalizacja: 3miasto lub koniec swiata (Umea)

Post » Pt cze 01, 2007 19:56

Uściski dla Babci Józefiny!

millarca

 
Posty: 769
Od: Pt wrz 29, 2006 22:43

Post » Nie cze 10, 2007 22:16

pare zdjec jako update:)

relaksik na tarasowej lawce:)
http://upload.miau.pl/3/14183.jpg
Obrazek

wiecej relaksu swobodnego :)
http://upload.miau.pl/3/14185.jpg
Obrazek

koegzystencja kociastych, Korek w pozycji pana domu, zgola mylącej :wink:
http://upload.miau.pl/3/14187.jpg
Obrazek
Obrazek

Agnieszka-

Avatar użytkownika
 
Posty: 701
Od: Wto sty 17, 2006 16:27
Lokalizacja: 3miasto lub koniec swiata (Umea)

Post » Pon cze 11, 2007 8:13

a zapomnialam dodac, ze Jozefinka z wielka radoscia odkryla (zapewne przypomniala sobie) do czego sluzy lozko i jak fajnie jest spac z duzymi :D
a na spacerze, co mnie zadziwilo, pozwolila sobie bez problemu zalozyc szelki, w ogole nie protestowala, co np. wychodzacemu w ten sposob juz od dawna Lesiowi ciagle sie zdarza. Hm, ciekawe, kiedys byla przywyczajona do szelek? lazila po ogrodku i tylko patrzyla czy ide za nia... ale i tak najlepsze miejce to na sloneczku :)
Obrazek

Agnieszka-

Avatar użytkownika
 
Posty: 701
Od: Wto sty 17, 2006 16:27
Lokalizacja: 3miasto lub koniec swiata (Umea)

Post » Wto cze 12, 2007 20:42

no i zeby nie bylo za dobrze, klopoty...:/ Jozefinka ma kolo sutka guzek...prawdopodobnie gruczolak ale bez analizy nie da sie wykluczyc gruczolakoraka, zreszta gruczolak tez moze zezlosliwiec. No i paskudztwo jednak powoli ale sie powieksza:/:/ Pani wet u ktorej dzis na rozmowie bylam, zaleca jak najszybsza operacje i wyciecie guzka plus wezly chlonne, a jak bedzie wygladalo, ze nastepne sie tworza, to i calej listwy mlecznej. No i wlasnie: operacja to ryzyko w tym wieku, Jozefinka ma co prawda swietne wyniki biochemii krwi, niemniej jednak to jest starsza pani juz. Ale liczyc na to, ze to lagodny guz i czekac tez nie mozna, bo ew. operacja pozniej bedzie jeszcze bardziej ryzykowna. Omowilysmy to z pania wet, no to operacja poki co zaplanowana na poniedzialek...
ale jako ze nie mam zadnego doswiadczenia z kotkami, a na pewno nie ze starszymi, to pytam doswiadczonych forumowiczow: czy slusznie wydaje mnie sie, ze lepiej zdecydowac sie na operacje jak najszybciej? qreczka, a jak sie Jozefinie cos stanie po narkozie, to juz widze te wyrzuty sumienia, ze z guzem mogla zyc jeszcze dlugi czas.
Ech, jak zwykle, nie ma prostej decyzji
co myslicie? Bede bardzo wwdzieczna za rady...
Obrazek

Agnieszka-

Avatar użytkownika
 
Posty: 701
Od: Wto sty 17, 2006 16:27
Lokalizacja: 3miasto lub koniec swiata (Umea)

Post » Wto cze 12, 2007 22:02

jak ogolnie ryzykowna jest narkoza kota starszego? wiem, ze oczywiscie bardziej niz mlodego ale jak tu ocenic ryzyko nowotworu vs narkozy...? pani wet jest za operacja jak najszybciej.....
Obrazek

Agnieszka-

Avatar użytkownika
 
Posty: 701
Od: Wto sty 17, 2006 16:27
Lokalizacja: 3miasto lub koniec swiata (Umea)

Post » Śro cze 13, 2007 7:16

Agnieszko, gdzieś zginął mi Wasz wątek i dopiero dzisiaj go odnalazłam.
Bardzo mi przykro z powodu guzka. :( Ale wydaje mi sie, że skoro lekarz radzi, aby usuwać, to zróbcie to. Ostatecznie ona bada i zna ogólny stan zdrowia koteczki a więc sądzę, że podejmując decyzję o operacji bierze pod uwagę potencjalne ryzyko. Może by jeszcze pogadać z wetką o Waszych obawach i podpytać się o ewentualne dodatkowe badania, które pomogłyby podjąć ostateczną decyzję?
Jeśli chodzi o oddziaływanie narkozy to wydaje mi sie, że bardziej niż wiek istotny jest ogólny stan kota. A z tego co piszesz, to z Babcią nie jest źle. :)
W każdą stronę mocno zaciskam kciuki. :ok: :ok: :ok:

Wawe

 
Posty: 9487
Od: Pt wrz 24, 2004 21:14
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Śro cze 13, 2007 7:42

Witam.
Niecały miesiąc temu moja 13 letnia kotka miała już drugi raz wycinane gruczolaki (złośliwe niestety), jeżeli kotka ma dobre wyniki badań i z serduszkiem jest tez dobrze to nie zwlekajcie z operacją.
Gruczolak w pare dni potrafi osiągnąć naprawdę duze rozmiary.
Punieczka moja dzielnie zniosła narkoze i całą operacje, która w naszym przypadku trwała trzy godziny.Teraz czuje się świetnie tyle, że musi być co miesiąc na kontroli w obawie o przerzuty.
Pozdrawiam i zyczę zdrowia dla koteczki.
Obrazek
"Uchroń mnie przed wrogiem, który ma coś do zyskania, i przed przyjacielem, który ma coś do stracenia...'' T.S.Eliot'

zunia

Avatar użytkownika
 
Posty: 8515
Od: Śro lut 15, 2006 11:55
Lokalizacja: chorzów

Post » Pt cze 15, 2007 7:26

dziekuje za kciuki i rady..operacja zdecydowana na poniedzialek na 10 rana.. wtedy to poprosze o dobre mysli dla koty. Bedzie zapewne wycinana cala listwa mleczna, i oby nie bylo guzkow w drugim rzedzie sutkow gdyz wtedy oznaczaloby to za 3 miesiace 2 operacje, a dodatkowo, nie wiemy czy Jozefinka byla sterylizowana, wiec w razie koniecznosci usuniecia wszystkich sutkow bylby problem, jesli nie jest... oj, biedna Babcia. A taka zadowolona i zywiutka, na spacer sie pcha, do lozka, mruczy, chodzi za mna, patrzy w oczy....
Oby wszystko bylo dobrze w poniedzialek....
Obrazek

Agnieszka-

Avatar użytkownika
 
Posty: 701
Od: Wto sty 17, 2006 16:27
Lokalizacja: 3miasto lub koniec swiata (Umea)

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510 i 1545 gości