Ja nie wiem jak się namawia TŻ - tów, bo mojego to namawiać nie trzeba

, wręcz przeciwnie, trzeba mu tłumaczyć, co to znaczy, że kociak jest u nas tylko na tymczasie.
behemocia - ja bym chyba powiedziała szczerze i bez żadnych sztuczek (no może trochę smutnej minki nie zaszkodzi

), że bardzo chciałabym mieć właśnie tę koteczkę, tę a nie inną, bo czujesz że właśnie w niej jest coś szczególnego, że chciałabyś bardzo, bardzo, tak bardzo, że już sama nie wiesz jak...

. I daj TŻ - towi czas na przemyślenie sprawy, żeby czuł, że decyzja jest również jego. No i jednak, chyba, mimo wszystko, nic na siłę.
Trzymam kciuki za tę Jego decyzję, bo Kruszonka jest naprawdę przemiła, ja wiem co mówię, mam w domu trzy koty, które chodzą własnymi drogami, nie miziają się. Zawsze marzyłam o takiej przylepie i jeszcze bura jest, mniam, mniam.
