Witam,
dziekuje bardzo !!
pisalam do 6 rano, w koncu musialam ... juz ze skurczami wszedzie,
ale jakos udalo sie skonczyc.
A tu od rana oczywiscie telefony ... no ale sama sobie jestem winna.
Teraz tez troche pracy, i dopiero moge tu zajrzec.
leje i zimno za oknem ... wreszcie !!
koty spia po nocnych harcach - tak biegaly po calym domu, ze Bunia
az ziajala z wystawionym jezykiem, ona wklada w to najwiecej zapalu
i przegania te wielkie calkiem porzadnie.
Krowka na szczescie juz wraca do formy i tez pedzi za mala calkiem szybko. Rana nie jest wygojona idealnie, wciaz sie cos saczy i dziurki po szwach sa stale czerwone - chyba je rozlizuje. Wczoraj polalam blizne Chitopanem, a dzis Neomycyna, i zalozylam kaftanik, moze wreszcie
to cos pomoze - u Buni sie sprawdzilo.
O Smoczku dzis mysle smutnie i deszczowo, nie przysnila mi sie ani
nie mam zadnego znaku, gdzie moze byc. Przez sen wyobrazalam sobie,
jakie okropne rzeczy moglabym robic ludziom, ktorzy ja trzymaja.
Wole wierzyc, ze jest u kogos, niz ze musi sama sobie radzic na dworze jesli zyje ... tyle osob mowi, ze nie zyje ...
Do schroniska moze zadzwonie, nie wiem, czy dam rade wybrac sie tam
.... te kilka razy mam wciaz w pamieci, i nie jest coraz latwiej tylko coraz
trudniej.
Moze uda mi sie choc troche odgruzowac mieszkanie na przyjazd Lafumy,
ktory podobno sie zaczyna calkiem realnie zapowiadac na 3-4 czerwca.
Potem sterylka Buni wreszcie, po drugiej rujce, ktora wlasnie wydaje
sie zakonczona.
Pozdrawiam i bardzo dziekuje za cieple mysli, dzis mi zimno i na zewnatrz
i w srodku, i cwicze sie w milczeniu
zo