

Adolfina to kotka z warszawskiej Pragi, która przyniosła swój miot kociąt karmicielce pod drzwi. Dopóki maluchy nie zaczęły biegać po klatce - mieszkały w kartoniku na schodach - potem jednak trzeba je było zabrać wraz z matką...
Malce jadą jutro do Gdańska do domu tymczasowego (vide http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=59 ... c&start=15), a Adolfina idzie na sterylkę. Po sterylce ma TYDZIEŃ na rekonwalescencję i w przyszły weekend (ok. 10 czerwca) muszę ją wypuścić.
Praga, stare, walące się kamienice, warszawski folklor i mieszkańcy raczej nieprzychylni kotom.
Czy ta przemiła, kochająca ludzi, spasiona kotka MUSI tam wracać?
Adolfina ślicznie mruczy, pcha się na ręce. W obronie małych rzuca sie na inne koty, jednak dziś już nie była w stosunku do moich ani odrobinię agresywna - powinna być łatwa w socjalizowaniu z rezydentem.
Jest absolutnym nakolanowym SLICZNYM pieszczochem.
Więc?