Mysza pisze:A narzeczony niech napomkni parę razy mimochodem, że przeciez można było je zabrac, domy znaleźć, matkę wysterylizować. Kropla drąży kamień, może następnym razem się zgodzą.
Szczerze mówiąc nie wiem czy coś to da...Tam jest bardzo dużo ludzi którzy nie przepadają za kotami...A poza tym cywilom nie pozwolom kręcenia się po jednostce a narzeczony nie ma praktycznie czasu bo na kuchni jest.