ALICJA, MAKSIU, ZUZIA - toczy się życie:):):):):):):):):):)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon maja 28, 2007 8:39

pisiokot pisze:Eelu,
mój tymczas Dropsik mieszkał w łódzkim schronisku w tym samym boksie co Ala, jest u mnie trzeci tydzień. Świerzb bardzo ładnie się leczy - smarujemy maścią Triderm, strupki poznikały niemalże z dnia na dzień. Wczoraj wyczułam tylko dwa małe strupeczki, pewnie do jutra odpadną, sierść odrasta. Kocio miał niestety tasiemca (sama widziałam człony tasiemca na czubku termometru, którym pani wet., badała mu temperaturę w pupce.) Nie czekałabym zatem z odrobaczaniem - Drops dostał Aniprazol, odrobaczyłam również moich czterech rezydentów. Kupy były łokropniaste - rzadkie śmierdziuchy, fuuj 8O ale po kilku dniach było już normalnie :D Dropsik był chudy, można było mu liczyć żeberka - po niecałych tygodniach wcinania mięska (mniam, mniam, jeszcze mi dajcie, jeszcze będę jadł, Kajtek już się chyba najadłeś, to idź, a ja skończę Twoją porcję, o i Dyziek tak wolno je, chyba już nie chcesz, ja dokończę) i ogólnie jedzenia do oporu wygląda już dużo lepiej i na pewno jest cięższy. :D Wagi nie mam, więc trudno mi powiedzieć ile przybrał na wadze, ale na pewno wrzucił trochę ciałka.
Alicja w Twoim domku, dzięki troskliwej opiece na pewno dojdzie do siebie tak szybko jak Drops. Trzymam kciuki :ok:




Ro świetne wiadomości, bardzo dobrze rokują dla Alicji
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Pon maja 28, 2007 8:48

tak się teraz zastanawiam, czy przypadkiem właśnie robale nie są przczyną, że Alicja jest taka chudziutka... wiadomo, że mogą wyniszczyć organizm, a tym bardziej tasiemiec.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Pon maja 28, 2007 10:20

Eelu, jak tylko będziecie po wecie, daj znać
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Pon maja 28, 2007 12:15

podniosę, moża akurat będzie czytał fajny domek?
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Pon maja 28, 2007 12:41

I znów w górę, Alusiu :) Może wreszcie znajdą Cię tacy Duzi, którzy zasługują na Twoją miłość.

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon maja 28, 2007 13:15

dziękuję, Mario :D
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Pon maja 28, 2007 13:21

Alusiu, a jak reagujesz na inne kotki?

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon maja 28, 2007 13:25

Ciociu Mario, od sierpnia 2006 aż do ostatniej soboty byłam w kocim sierocińcu. Byłam tam bardzo grzeczna, raczej siedziałam cichutko w koszyczku. Czasami tylko, jak Duża jakaś przyszła, to się wyrywałam na głaski. Ale nie kłóciłam się nigdy z żadnymi kolegami i koleżankami. Był tam u nas w boksie taki jeden kolega, co strasznie syczał na wszystkich,to jemu schodziłam z drogi.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Pon maja 28, 2007 13:39

Stwierdziłam (opierając się na swoim doświadczeniu), że zaletą brania kotów ze schroniska jest to, że w zdecydowanej większości nie mają problemu z zaaklimatyzowaniem się w domu, w którym są inne koty. Przebywanie w schronisku uczy zwierzaka funkcjonowania na małej przestrzeni z dużą ilością kocich pobratymców. Ja ze schroniska wzięłam w sumie 4 koty - żaden nie miał problemów z dogadywaniem się z rezydentami, dokocenia odbywały się tak, że każdemu życzę takich. Kot pojawiał się w domu i po dniu, dwóch zachowywał się tak, jakby tu mieszkał od dawna. (Musi też trafić na przyjaznych rezydentów, jeśli jest inaczej to nawet najłagodniejszy przybysz, przestraszony i zaganiany w kąt, może pokazać złość i nerwy)
Podczas moich wielokrotnych pobytów w schronisku nigdy nie zaobserwowałam żadnych wojen kocich, przejawów agresji (nie licząc jakichś niegroźnych psyków nad miską czy pacnięć łapa w powietrze). Mam wrażenie, że schroniskowa niedola łączy zwierzaki, które we współtowarzyszu widzą raczej wsparcie w tej trudnej sytuacji niż wroga czy przeciwnika. Z Alą wg mnie jest podobnie. Życzliwie potraktowana - czy to przez człowieka czy przez innego kota - odwdzięczy się tym samym.
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon maja 28, 2007 13:43

Mnie się też tak wydaje. Moje pierwsze doświadczenie z kotką schroniskową, to była Milusia, zupełne zero agresji w stosunku do pozostałych kotków.
Potem na bieżąco śledziłam Dropsia u Pisiokota - to samo - totalna łagodność i zero agresji.
Jestem pewna, że Alicja również nie będzie miała problemu z zaklimatyzowaniem się w kociej rodzinie. Tylko najpierw muszę jej tę rodzinę znaleźć...
ale jeszcze nie upadam na duchu. W sumie dopiero przedwczoraj opuściła sierociniec.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Pon maja 28, 2007 14:01

pisiokot pisze:Stwierdziłam (opierając się na swoim doświadczeniu), że zaletą brania kotów ze schroniska jest to, że w zdecydowanej większości nie mają problemu z zaaklimatyzowaniem się w domu, w którym są inne koty. Przebywanie w schronisku uczy zwierzaka funkcjonowania na małej przestrzeni z dużą ilością kocich pobratymców. Ja ze schroniska wzięłam w sumie 4 koty - żaden nie miał problemów z dogadywaniem się z rezydentami, dokocenia odbywały się tak, że każdemu życzę takich. Kot pojawiał się w domu i po dniu, dwóch zachowywał się tak, jakby tu mieszkał od dawna. (Musi też trafić na przyjaznych rezydentów, jeśli jest inaczej to nawet najłagodniejszy przybysz, przestraszony i zaganiany w kąt, może pokazać złość i nerwy)
Podczas moich wielokrotnych pobytów w schronisku nigdy nie zaobserwowałam żadnych wojen kocich, przejawów agresji (nie licząc jakichś niegroźnych psyków nad miską czy pacnięć łapa w powietrze). Mam wrażenie, że schroniskowa niedola łączy zwierzaki, które we współtowarzyszu widzą raczej wsparcie w tej trudnej sytuacji niż wroga czy przeciwnika. Z Alą wg mnie jest podobnie. Życzliwie potraktowana - czy to przez człowieka czy przez innego kota - odwdzięczy się tym samym.


Tak to prawda, zgadzam się w 100%
Schroniska dla zwierząt ,muszą być postrzegane ,jak wyrzut sumienia .
Kiarunia[i]
Myszaczek[i]
Dziurkacz[i]
http://www.ratujkonie.pl
Obrazek

iwona_35

 
Posty: 9993
Od: Sob lis 19, 2005 10:54
Lokalizacja: Siemianowice Śl.

Post » Pon maja 28, 2007 15:25

iwona_35 pisze:
pisiokot pisze:Stwierdziłam (opierając się na swoim doświadczeniu), że zaletą brania kotów ze schroniska jest to, że w zdecydowanej większości nie mają problemu z zaaklimatyzowaniem się w domu, w którym są inne koty. Przebywanie w schronisku uczy zwierzaka funkcjonowania na małej przestrzeni z dużą ilością kocich pobratymców. Ja ze schroniska wzięłam w sumie 4 koty - żaden nie miał problemów z dogadywaniem się z rezydentami, dokocenia odbywały się tak, że każdemu życzę takich. Kot pojawiał się w domu i po dniu, dwóch zachowywał się tak, jakby tu mieszkał od dawna. (Musi też trafić na przyjaznych rezydentów, jeśli jest inaczej to nawet najłagodniejszy przybysz, przestraszony i zaganiany w kąt, może pokazać złość i nerwy)
Podczas moich wielokrotnych pobytów w schronisku nigdy nie zaobserwowałam żadnych wojen kocich, przejawów agresji (nie licząc jakichś niegroźnych psyków nad miską czy pacnięć łapa w powietrze). Mam wrażenie, że schroniskowa niedola łączy zwierzaki, które we współtowarzyszu widzą raczej wsparcie w tej trudnej sytuacji niż wroga czy przeciwnika. Z Alą wg mnie jest podobnie. Życzliwie potraktowana - czy to przez człowieka czy przez innego kota - odwdzięczy się tym samym.


Tak to prawda, zgadzam się w 100%




W sumie kto jak kto, ale Ty już trochę tych adopcji schroniskowych przerobiłaś :D
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Pon maja 28, 2007 16:01

podrzucę jeszcze raz na koniec dnia i czekamy na fotki
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Pon maja 28, 2007 19:13

Obrazek Obrazek
Obrazek

Sorry za jakość tych fotek ale malej po prostu nie da się zrobić lepszych - Alusia jak mnie tylko widzi (z aparatem lub bez) leci natychmiast z mrukomiaukiem, żeby ją KOCHAĆ.

Dziś ma się lepiej - śpik na nosie zdecydowanie mniejszy, oczka czyste, kupka trochę bardziej zwięzła. Apetyt i humorek - 100%. Oprócz whiskasa jadamy tez gotowane kurczę i animondę a kąsek surowizny (maleńki) wciągniemy nawet w połączeniu z antybiotykiem. Wszystko w takim tempie jakby to miał być ostatni posiłek w życiu. Jak nas zostawią na cały dzień to zjemy w końcu i suchego Biomilla chociaż wydaje nam się, że to w zasadzie niejadalne - nie pachnie i nie smakuje ani trochę tak jak whiskas.

Po jedzeniu można się nawet trochę umyć, z każdym dniem dokładniej, choć dla mnie przyzwyczajonej do kilkugodzinnych ablucji mojej śnieżnobiałołapej rezydentki to raczej zdawkowe liźnięcia niż porządna kocia toaleta.

Co do odtasiemczania - na razie walczymy z biegunką, katarem i świerzbem (a przy okazji różnym drobniejszym życiem wewnętrznym) - wetka stanowczo orzekła, że co za dużo to niezdrowo i tasiemiec musi poczekać na swoją kolej.

O stosunkach kocio - kocich wiele nie powiem, bo moja rezydentka ze względu na kart i świerzba Alicji oraz miękkie serce mojego TZ-a (to przede wszystkim) wyjechała na wczasy do niego, koty zdążyły się tylko obwąchać - bez żadnych oznak wrogości.

A do ludzi mała jest śmiała i przymilna, aż za bardzo - w nocy miałyśmy dłuższą scysje na temat tego czy kot może spać a) pod kołdra, b) na mojej głowie c) na moim ramieniu ale chociaż z tyłeczkiem na twarzy. Wykazałam się asertywnością jak mało kiedy - Alusia spędziła noc gdzieś w moich nogach ale chyba strasznie rozczarowania

Ona kiedy siedzi jakoś się tak kołysze, przypomina mi to chorobę sierocą...

Chciałam ją dziś zważyć ale nie mam tak dokładnej wagi - z porównania z butelka mineralki wynika, że kotka wazy niecałe półtora kilo.
Ostatnio edytowano Pon maja 28, 2007 21:09 przez eela, łącznie edytowano 5 razy

eela

 
Posty: 1535
Od: Wto lip 13, 2004 10:47
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon maja 28, 2007 20:05

Femka pisze:widocznie już nikt nie czyta... :oops:


czyta z 24 godzinnym opóźnieniem i się cieszy, że Alicja dostała szansę :D
Obrazek

Magija

Avatar użytkownika
 
Posty: 15173
Od: Sob cze 05, 2004 11:34
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot] i 104 gości