Mikesz jest już zupełnie zadomowiony i przyzwyczajony do swojego miejsca pobytu! Nawet nie próbuje wyjść poza znajome mu terytorium:)Na balkonie jest "pasiony" przeze mnie oraz domowników, tak, że nie ma okazji skoczyć na barierkę balkonową i dalej...Obecnie ma uczulenie na jakieś rośliny, które kwitną i pylą, bo oczy zachodzą mu bielmem

Wkrapiam mu specjalną maść do ślipek:)
Nie wyprowadzamy go nigdzie, ponieważ doszliśmy do wniosku, ze uszczęśliwialiśmy go "na siłę".Czuje się dobrze w domu; jest zdrowy,syty, radosny, zadowolony, szczęśliwy, to po co go narażać na stres wyprowadzania!Wieczorem, na balkonie, wdycha głęboko powietrze i pewnie przypomina mu się ucieczka:(ale cały czas ma "na oku" mieszkanie i obserwuje nas z daleka.Ma apetyt, piekną, błyszczącą sierść, jest wypoczęty, wyspany i o to właśnie chodziło w tym maleńkim kocim świecie!Od wczesnych godzin rannych buszuje po mieszkaniu,ale, myślę, że, oprócz ludzkich domowników, nikomu to nie przeszkadza!:)Niedawno odwiedziła go ciocia(pani, która go odnalazła)Przyniosła mu prezent:)Przywitał się,a jakże, ale gdy wychodziła, zwiał pod łóźko!Chyba mu przypomina złe dni na wolności...

Kochamy naszego sierściucha, z wszystkimi wadami i zaletami!!!Pozdrawiam WSZYSTKIE MIŁOŚNICZKI KOCURKÓW!!!
