Filusia po dłuuugich peturbacjach (z winy tymczasowej opiekunki

) wreszcie jutro jedzie do Bezika

. A już dziś śpi gościnnie u millarcy, bo ja nie mam jak jutro "dostarczyć" ją osobie przewożącej.
Peturbacje wynikały z jakiegoś amoku w który popadłam po licznych przeżytych ostatnio kocich tragediach

. Amok polegał na tym, że nie mogłam zdecydować się na sterylkę, obsesyjnie wydawało mi się, że coś się stanie. Gdyby nie puss, która mnie pogoniła, to chyba jeszcze wieki tak bym się bała. Tymczasem wszystko przebiegło super, strachy okazały się moją czystą paranoją, i Filusia zdrowa i w świetnej formie wyrusza do Poznania
