po pierwsze nie przesądzajcie, że kocinka nieuleczalnie chora, że do końca życia farmaceutyki. Przypominam delikatnie, że Milusia też miała być w stanie TRAGICZNYM (łacznie z polipami), a kocinka wyzdrowiała i ma się świetnie.
Tej małej trzeba znaleźć domek. Wtedy dopiero będzie można zobaczyć, na ile poważne i nieuleczalne jest to schorzenie.
Jestem pewna, że na forum jest masa ludzi, którzy adoptują koty, żeby im ratować życie. Jestem absolutnie przekonana, że skoro już tu trafiła, nie damy jej się męczyć a tym bardziej to najgorsze...
nie mogę jej zabrać nie ze względu na ilość metrów kwadratowych, ale na brak mozliwości zapewnienia jej należytej opieki lekarskiej. Czyli kasa.
Kotkę ratuje tymczas. Jak wyjdzie ze shcronu może się okazać, że wydarzy się cud z jej zdrowiem. Może odezwie się jakiś domek tymczasowy, który chce być kochany za mały kącik i ulżenie kicieńce w bólu? Jak sobie wyobrażę, że odczuwa ból przy ruchu łapką, serce mi się ściska. Dla nas to jest koszmar, a cóż dopiero mówić o przestraszonej kotce, z poczuciem odrzucenia
