Pełna chata - krówkowo/buraskowa - jak uszczęśliwić Mraukę?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw maja 24, 2007 5:39

Nie smutkaj się

Nie wygodniej by Ci było podawać antybiotyk prosto do pycholka?

Już wyobrażam sobie minę Bąbla jakbym mu zabroniła jeść z wszelkich misek, które stoją w kuchni.

Co do tego, że mało wiesz .... serce Ci podpowie :)

A Zosia może jest też zazdrosna troszkę ... Rudzik chory, więc pewnie poświęcacie mu dużo uwagi i ona czuje się "kimś z tyłu"
Obrazek

ukryta

 
Posty: 98
Od: Czw mar 30, 2006 9:12
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw maja 24, 2007 7:13

Z antybiotykiem jest o tyle niełątwo że jest to proszek, Zosia jak dostawała antybiotyk w tablrtkach to pakowaliśmy do pychola prosto (niestety we dwoje tylko się udawała ta sztuka).

Dobrze że choć interferon zjada ze śmietanką (rada weta).
Kapsułkę żelową po wyciśnięciu do pysiora wywala :crying:

Właśnie zjadł Rudzina sporo kurczaczka (uwielbia go, więc podtykam co lubi, Zosia nie była zachwycona, ale ona sporo suchego je więc trudno)

Ukryta, a jak u Was lecznie??

Doruniad

 
Posty: 672
Od: Wto mar 27, 2007 18:59

Post » Czw maja 24, 2007 7:44

Ja wysypuję proszek z kapsułek na malutką porcje śmietanki albo panieruję proszkiem kawałeczek mięska - a jeśli nie daje rady podstępem, to proszek do wody i strzykawką do pysia
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw maja 24, 2007 8:53

A nie zadużo będzie mu tej śmietanki przy podrażnonej wątrobie?? Dwa razy antybiotyk i interferon.u niego ogónie kiepsko z jedzeniem, wczoraj zrobiłam klkę z pasztetu z antybiotykiem, powąchał i odszedł. Chyba strzykawa nam zostanie :?

Doruniad

 
Posty: 672
Od: Wto mar 27, 2007 18:59

Post » Czw maja 24, 2007 9:31

Udało się strzykawką podać bez problemowo. ufff...
Dziękuje za rady!!!

Doruniad

 
Posty: 672
Od: Wto mar 27, 2007 18:59

Post » Czw maja 24, 2007 19:21

Ja zawsze używam strzykawki :) Bo boję się, że i żarcie się zmarnuje i lek, bo u mnie oboje mają czasami różne zachcianki a raczej "nie-zachcianki" jedzeniowe ;)

Właśnie się biją :)

A nasze leczenie? Biegam po lecznicach szukając małej tubki oridermylu (jakiś totalny pech, bo nawet w hurtowniach nie ma teraz, będą w czerwcu :roll: ). Nie chce przerywać kuracji, choć już prawie koniec świerzba :) Nasz wet powiedział, że na stronghold za wcześnie, a poza tym on uważa, że oridermyl jest najlepszy. Nie ma sensu, żebyśmy kupowali wielką tubę za 50 zł :/ Ale ogólnie jest coraz lepiej :)
Obrazek

ukryta

 
Posty: 98
Od: Czw mar 30, 2006 9:12
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob maja 26, 2007 6:49

No i jak Rudzik? Nie piszesz już długo ... Martwimy się troszkę :?
Obrazek

ukryta

 
Posty: 98
Od: Czw mar 30, 2006 9:12
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob maja 26, 2007 17:24

Z Rudą mordką dobrze nie jest, ale nie gorzej. Karmimy go gerberkiem prosto do pyszczka (tak zjada pomalutku cztery razy dziennie, nie wielka porcję, ale zawsze). Nawadniamy strzykawką. Ogólnie musimy dawać mu jeść jak nie ma Zosi w okolicy, bo zaraz przegania go od michy nawet jak ma to samo w swojej, a Rudzik lękliwy jest i odrazu ucieka w kącik.
Dziś przestał gorączkować. Mam nadzieję że idzie ku lepszemu.

Futerko się sypie, pyszczek wychudzony, boczki zapadnięte. Bidulek.

Miesiąc walczyliśmy z chlamydią u Zosi, wytłukliśmy świerzbowca. Teraz leczymy bidula Rudzika. Mam nadzieję że koniec tego chorowania :roll:

Doruniad

 
Posty: 672
Od: Wto mar 27, 2007 18:59

Post » Sob maja 26, 2007 21:24

Ślubny pojechał z Rudym do lecznicy, zaczął dziwnie oddychać, przestał na nas reagować. Chciałą bym być przy nim, ale ktoś musi zostać z dziećmi.......
Boję się :cry:

Doruniad

 
Posty: 672
Od: Wto mar 27, 2007 18:59

Post » Nie maja 27, 2007 8:15

I jak po nocy ?

<przytula mocno razem ze swoimi futerkami>

Rudziku, tak bardzo Cię lubimy, zdrowiej :*
Obrazek

ukryta

 
Posty: 98
Od: Czw mar 30, 2006 9:12
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie maja 27, 2007 8:40

Z Rudym co raz gorzej, nie je, nie pije, nie ma siły wstawać, nie wypróżnia się. W nocy dostał kroplówkę, zrobione zostały kolejne badania, dziś wyniki i dalsze badania.
Poimy strzykawką, bardzo go to stresuje.

Doruniad

 
Posty: 672
Od: Wto mar 27, 2007 18:59

Post » Nie maja 27, 2007 22:19

TUTAJ o walce naszej o Rudaska...

Doruniad

 
Posty: 672
Od: Wto mar 27, 2007 18:59

Post » Czw maja 31, 2007 13:17

Jakoś dziwnie się ostatnio u nas zrobiło. Duża wróciła z Rudym z miejsca które okropnie pachnie i przypomina że tam boli jak się idzie, miałam chore oczy i wiem że miło tam nie było. Tak naprawdę to nie wiem czy to jest Rudzik, niby trochę pachnie jak Rudy, ale baaardzo czuć od niego tym dziwnym miejscem.
Od czasu jak Rudzina zaczął tak dziwnie pachnieć, duża zobiera go z domu codziennie, nie wiem co jest, co się dzieje, ale nie nie może być dobre....wczoraj duża bardzo płakała, niewiedziałam dlaczego, łasiłam się do niej, ale ona mnie głaskała i nic, tylko płakała, rozmawiała dużo przez telefon. Dziś znowu zabrała Rudzika (na którego uznała że chyba przestanie mówić Rudzik i zaczyna jakoś Franuś mówić, podobno ma jakieś złe przeczucia i chce mówić Franuś)
Od wczoraj mieszkam w gabinecie, lubię to miejsce, mam jedzonko na super półce i pudło do spania, ale ja i tak śpię na biurku.
Nie wiem o co chodzi, ale nie marudzę, martwi mnie tylko że coś mówią o zabraniu mnie gdzieś gdzie zabierają hmm - Franusia (duży i tak mówi na niego Rudy), duża coś wspomniała że mają mi zrobić jakiś test, ciekawe czy to boli, lepiej niech nie zaczynają bo się zezłoszcze i narobię awantury.
Podobno Franus dziś robił awanturę w tym miejscu, wrócił cały pokujany, a takie białe ma na tylnej łapce a nie jak miła na przedniej. Mam nadzieję że mi tak nie zrobią.
Podobno jutro mam jechać w to dziwne miejsce razem z Franusiem, załatwiają dla mnie kontenerek, a ja i tak tam nie wejdę, Rudzina niech włazi gdzie chce ja się nie dam...

Doruniad

 
Posty: 672
Od: Wto mar 27, 2007 18:59

Post » Czw maja 31, 2007 13:32

Zośka, wszystkie moje cztery łapy trzymam zakciukowane jak się tylko da... za Rudzika, za Ciebie, za Waszych wspaniałych Dużych.

Zelda
Nie wiadomo dlaczego wszyscy mówią do kotów "ty", choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu. [M. Bułhakow]

Myszeńk@

 
Posty: 6257
Od: Pon lis 13, 2006 10:19
Lokalizacja: Łódź - okolice Parku Staszica :-)

Post » Pt cze 01, 2007 20:21

Dziś pojchałam z Rudzikiem vel Franusiem w to dziwne miejsce. Duża trochę się przestraszyła jak zaczełam syczeć, no ale jak mi się zaczeły do łapy dobierać to pomyślałam że załatwią mnie jak Franusia i zapakują takie białe. Ale jakoś czybko poszło i odłożli mnie do kntenerka, a wyjeli Rudzinkę i nad nim zaczeły się pastwić, dokładnie nie wiem co robiły, ale awanturował się okropnie, duża coś krzykneła że ja ugryzł......taaak akurat uwierzę ugryzł, taki spokojny kot ha ha.... Potem coś słyszałam, negatywny, negatywny, ale suuper, negatywny, no a później to negatywne skończyło się kujaniem mi kupera, no to już była przesada, zdjąć mi górę kontenerka i kujać bez ostrzeżenia.
Teraz jakoś dziwnie się czuję, spać mi się chce, a duża obdzwoniła chyba wszystkich których zna opowiadając o tym negatywnym u mnie, ale o co chodzi...nie wiem. Wiem tylko że mają mnie jeszcze raz zabrać na kujanie, no nie tym razem nie dam się zaskoczyć. Aaaa, spać mi się chce idę poleżeć.

Zelda a ciebie kujają??

Doruniad

 
Posty: 672
Od: Wto mar 27, 2007 18:59

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 65 gości