Z tego gorąca nie chce im się ruszać i bawić w ciągu dnia, za to w nocy szaleją straszliwie. A nie dalej jak wczoraj tak je chwaliłam do koleżanki, że wreszcie możemy się wyspać. Za wcześnie to wypowiedziałam chyba.
Nie wiem co ich dziś napadło, Sonia dostała napadu „latawki” – śmigała po całym mieszkaniu, po nas również (a waży ponad 3,5 kilo!), Imbir zdezorientowany bo pierwszy raz widział ją w takiej akcji – usiadł przy łóżku i miauczał. Potem domagał się wpuszczenia go do szafy ze żwirkiem
Jak już się trochę uspokoiły, słyszę szur-szur w łazience i za chwilę smrodek na całe mieszkanie, wstałam, sprzątnęłam, za parę minut znów szur-szur i drugiemu kotu się zachciało
No i nie dość że co chwila budziły nas w nocy, to w sumie od 5 już nie spałam.
Chyba pojadę do sklepu po jakiegoś Red Bulla bo nie wysiedzę do wieczora w pracy
