To ja, Tosia. Kotka od wuja sredniaka i paniusi Kasik.Z Łodzi.
Właśnie się dowiedziałam, że ...jestem chora

Przez pierwsze 3 lata swojego życia mieszkałam z kilkunastoma kotami u jednej pani w mieszkaniu. Nie było mi źle... miałam gdzie spać, dostawałam jeść, no...z łazienka było gorzej, bo cały czas było troche brudno, ale jakoś dawałam rade...
I kiedyś... nasza pani umarła

Zachorowałam...dostałam jakiegoś grzyba. Zawieźli mnie do schroniska.Tam było niefajnie. Zimno, cały czas ktoś szczekał, było okropnie.
I nagle, nie wiem kiedy i jak znalazłam sie w jakimś dziwnym miejscu. Dziwnym,ale cichym, suchym i w miare spokojnym. Dawali mi jesc, pić też, samarowali mnie czyms, miałam znowu kolezanki. Cały czas ktoś przychodził i odchodził! Z różnymi zwierzątkami.Jak sie potem dowiedziałam, mieszkałam w lecznicy dla zwierzat! U cioci Ewy(która jest moim lekarzem pierwszego kontaktu) i cioci Zosi, która daje mi różne smakołyki

I nagle zjawiła sie moja paniusia-jak się potem okazało. Przynosiła mi mieloną wołowinkę, przytulała mnie, odwiedzała mnie bardzo często!
Sami zobaczcie:
http://www.youtube.com/watch?v=eFTbEN7Rhr0
I pewnego marcowego dnia....(to był mój najszczęśliwszy dzień!!!)...zabrała mnie do swojego domu!
Ale fajnie było

Jednak w niedługim czasie staliśmy sie rodziną. To nic, że -Figa-tak się wabi ten kot, czasami mnie gania po mieszkaniu, czasami mnie gryzie w nogę. Ja uciekam, bo mam swoje kryjówki. A jak się zdenerwuje, to jej przytłożę po nosie i mam spokój

Panie Boże!
W tym nowym dla mnie miejscu...2 lata temu... znalazłam SWÓJ DOM! Tutaj mnie kochaja! Karmią! Daja pić i codziennie nowa woda jest!! Czasami podawaja smakołyki, za którymi swoją drogą to ja nie przepadam ; Wolę normalną karmę i to mi starcza.
A mój wujo to mnie kocha najbardziej!

Dwa razy byłam na wczasach nad morzem! Wdychałam jakis jod? Czy coś takiego...
Raz byłam na nartach w Tatrach! No...narty to ja widziałam tylko w samochodzie...ale i tak było fajnie


A kilka razy byłam na czymś takim, na co wujo mówi "działka". Tam to było dopiero superowo! Ale się wybiegałam! Goniłam ptaki i inne muchy. A raz upolowałam jaszczurkę... i zaniosłam ją swojej paniusi...nie wiedzieć czemu paniusia zaczęła piszczeć... hmmm.... może człowiekom sie jaszczurki nie podobywujom?!
I jest mi dobrze z tymi moimi człowiekami,wiesz Panie Boże? Naprawdę!Szczelam baranki moim człowiekom - a oni sie śmieją i cieszą



A pare dni temu...coś mi się zrobiło na głowie...

Wszyscy mysleli, że po prostu nabiłam sobie guza... bo to tak nagle mi wyskoczyło....w ciągu kilku godzin...
Pojechaliśmy do cioci Ewy... zrobiliśmy przeswietlenie...a w piatek zrobili mi jakąś biopsję czy coś takiego...
I dzisiaj w południe... paniusia gdzies zadzwoniła i potem zawołała wuja i powiedziała, że mam jakiegos nowotwora... zaczęła płakać...

Panie Boże!
Podobno to jest straszna choroba.I na to się umiera czasami

Chciałabym tu zostać,wiesz! Tutaj jest mi dobrze! Tutaj mnie wszyscy kochają...
Jeszcze mam czas by przejść przez tęczowy most...Wiesz?
Pomóż mi proszę...
Tosia
p.s.autora: Będziemy walczyć!