Kafka, już koniec, już więcej nic

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw maja 17, 2007 15:36

ufffffff :)
Wszystko w porządku :D
Ładnie się wybudziła, ma niewielką rankę. Chodzi w kołnierzu, bo oczywiście szwy przeszkadzają :wink:
Okazało się, ze macicia w fatalnym stanie, jakieś skrzepy krwi w środku i w ogóle zaraz wszystko by się rozleciało :?
Całe szczęście, że jednak zdecydowaliśmy się na operację.
Bardzo dziękuję za Wasze kciuki, pomogły :D

Jej, jak mi ulżyło- teraz jeszcze tylko dwa ciężkie dni i już będzie dobrze :)

Aha- przy okazji Kafcia miała wyczyszczone zęby i wyrwany jeden :wink:
Obrazek

saskia

 
Posty: 5042
Od: Pon gru 06, 2004 16:51
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw maja 17, 2007 16:56

Uffff :)
To teraz kciuki za powrot do pelni formy :ok: :ok:
Obrazek

goska_bs

 
Posty: 5304
Od: Czw mar 23, 2006 18:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw maja 17, 2007 18:45

to Kafcia teraz nówka :wink:
bardzo się cieszę, że operacja przebiegła spokojnie :)
za rekonwalescentke zaciskam :ok:
Obrazek Obrazek
z nami także 4kocie ogony i jeden psi

Klaudia

 
Posty: 13579
Od: Wto cze 01, 2004 21:30
Lokalizacja: prawie 3miasto;)

Post » Pt maja 18, 2007 18:14

Kafcia dziś już nawet troszkę zjadła i coraz bardziej ciekawa świata, znów :wink: Cieszę się, ze tak dobrze to wszystko zniosła i wierzę, że najgorsze już za nami.
CHodzi sobie teraz w kołnierzu, Mój Mały Ufok :1luvu:
Obrazek

saskia

 
Posty: 5042
Od: Pon gru 06, 2004 16:51
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro cze 16, 2010 10:35 Re: Kafka moja od dwóch lat, już po sterylce- uffff :))

O Kafce nie pisałam tak bardzo dawno, mój post teraz oznaczac może tylko jedno...

Kafka odchodzi. Przeżyła z nami ponad pięć lat, chociaż miała być uśpiona, gdy ją znalazłam. Rok temu udało się ją uratować, wycinając jej częśc listwy mlecznej, bo zrobił się guz. Teraz ratunku już nie ma.
Ewa, nasza wetka podejrzewała, że to guz w płucach. Antybiotyki nie pomagały lub pomagały na bardzo krótko. Wczoraj zrobiliśmy rentgen i nie ma żadnych wątpliwości.
Słuchałam jak padają słowa- duży, nieoperacyjny guz w płucach, ona cierpi i nie ma żadnych szans.
jak udać, że się tych słow nie usłyszało?
jak wepchnąć je temu facetowi z powrotem do ust?
jak wyrzucić tę wiedzę ze świadomości?
zamiast tego tylko- rozumiem, to może w piątek, tak dziękuję, do zobaczenia

jak mam powiedzieć tym oczom tak ufnie we mnie wpatrzonym, że to już koniec?
że więcej nic?
że tym razem już nie potrafię pomóc inaczej niż tylko tak?

nie będziemy przedłużać jej życia, choc pewnie z dwa, trzy tygodnie jeszcze by się udało
nie chcę, żeby cierpiała, jeśli nie jest to konieczne, jeśli do niczego nie prowadzi

dała nam siebie na pięć cudowych lat. To niesamowity pies. Wesoła kocia mama, opiekująca się też moimi córkami.
Nie wyobrażam sobie jak będzie bez niej.
Tak bardzo mi żal
Obrazek

saskia

 
Posty: 5042
Od: Pon gru 06, 2004 16:51
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro cze 16, 2010 10:42 Re: Kafka, już koniec, już więcej nic

Saskio, mocno, bardzo mocno przytulam...

Takie przygotowania są najtrudniejsze - tak przygotowywałam się z Ziutą.
Ziuta odeszła wtedy, gdy wpisywałam się w tym wątku.
Dziś zabieram na sterylkę jej następczynię - Tilę.
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Śro cze 16, 2010 10:59 Re: Kafka, już koniec, już więcej nic

Dobrze Cię rozumiem, bo też byłam dwa lata temu w podobnej sytuacji jak odchodziła na nowotwór mojej mamy Tina prawie 15-letnia sunia. Do dzisiaj mam wyrzuty, że o te parę dni czekałysmy za długo, że cierpiała. Ale człowiek zawsze się łudzi, że może.., że stanie się cud, że jeszcze nie teraz. :(
19.11.10 - Tosia (*) - kocie dziecko, któremu los dał tak mało czasu
26.08.11 - Czikita (*) moja pierwsza kocia miłość - przyszła, zabrała moje serce i odeszła tak szybko
14.12.12 - Felciu (*) zawsze będziesz z nami
26.04.14 - Papaja (*) najsłodsza strachliwa królewna, takiej już nie będzie
31.07.17 - Rudolf (*) moja najukochańsza kocia pierdoła

AgaPap

 
Posty: 8937
Od: Pt sie 31, 2007 6:49
Lokalizacja: Katowice i trochę Świdnica

Post » Śro cze 16, 2010 11:07 Re: Kafka, już koniec, już więcej nic

Bardzo mi przykro, jeśli to to.
Najlepiej wiesz czy cierpi, czy jeszcze może być z Wami.
Przytulam

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Czw cze 17, 2010 9:37 Re: Kafka, już koniec, już więcej nic

saskia przeczytałam wątek Kafki. Dałaś jej pięć cudownych lat, w czasie których była kochana i rozpieszczana, dbałaś o nią i opiekowałaś się najlepiej jak można. To, co teraz możesz dla niej zrobić to element tej opieki - pozwolić jej odejść bez cierpienia, spokojnie, zasnąć. Te oczy Kafki patrzą w ciebie tak ufnie bo wiedzą, że nigdy, nigdy nie pozwoliłabyś zrobić jej krzywdy, i teraz też nie pozwolisz.
Chociaż to bardzo trudna decyzja.
Ale najlepsza dla Kafki.
Trzymam kciuki, żebyś potrafiła sie z tym pogodzić.
Pływanie pod prąd wyrabia mięśnie.
Obrazek Obrazek Obrazek

lucjaa

Avatar użytkownika
 
Posty: 15292
Od: Czw mar 22, 2007 12:20
Lokalizacja: Poznań

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 148 gości