
2 godziny spędziłam z klatką łapką przy klombie, gdzie grupka kotów jest karmiona. kota mignęła mi zaledwie raz, a później okazało się, że ona mieszka na terenie warsztatu samochodowego i są z niej zadowoleni, bo łapie im szczury

w międzyczasie pojawiło się z 8 innych kotów (które zjadły przy okazji puszkę Leonarda, którą przyniosłam na przynętę dla kotki

i cały czas towarzyszył mi pewien śliczny maluch (ok. 8 miesięcy), który bardzo zainteresował się klatką-łapką, nie chciał co prawda podejść do mnie bliżej niż na metr, ale z zainteresowaniem obserwował moje poczynania. nie wiem czy to kocur czy kotka, ale najsłodszy z całej kociej gromadki która tam mieszka, i bardzo chciałabym mu pomóc. kotek jest chory - ma wyciek żółty z nosa. nazwałam go D'Artagnan - zobaczcie dlaczego

http://i23.photobucket.com/albums/b391/ ... C00039.jpg
http://i23.photobucket.com/albums/b391/ ... C00040.jpg
poza D'Artagnanem jest jeszcze Szarutek - strasznie chudy i też chory. poza tym na moje kićkanie przyszedł też bury Portos i chudy młody czarny Aramis. pojawił się jeszcze srebrny dorosły kocur, którego nazwałam mało oryginalnie - Whiskas, i wiem, że jest jeszcze taki biało-szary Ptasiek i czarny Puma (albo czarna Puma). Imiona nadałam dzisiaj, gdy czekałam na Kotną.
kotki są dokarmiane z okna z parteru, ludzie rzucają im też chleb z pasztetem z balkonu

nikt ich nie leczy, nikt nie dba o to czy kotki będą miały małe. wszyscy tylko mówią "Pani, a ten szary jest taki chory..." albo "A pani co tu robi z tymi kotami? A karmicielka o tym wie, że pani chce zabrać jednego?"
rozmawiałam z Żanetą Sokołowską - zaproponowała żebym podawałam kotom w jedzeniu antybiotyk. powiedziała też, że może ktoś weźmie te najbardziej chore na tydzień czy dwa, podleczy, i wypuścimy.
ktoś może pomóc?