Dzieki .. popoludniowym Gosciom,
wlasnie wrocilam do domu z obchodu rejonu zero i wlasnej dzielnicy,
ale najpierw wizyta u Rodzicow - na szczescie z Ojcem w miare dobrze.
Rejon zero to prawdziwa pustynia ... zadnego dobrego przeczucia,
same zamkniete okna, drzwi, serca .. Juz nie mam odwagi o nic pytac.
Musze sie przemagac z calej sily, zeby tam chodzic.
Ogloszenia zaczynaja zrywac, i to po wandalsku ... ale to moze juwenalia.
Udalo mi sie wypatrzyc jednego kota czarnobialego, nowego ! plazowal sobie w ogrodku. Nawet nie uciekl, przypatrzylismy sie sobie i tyle.
W oknach ani zywej duszy; a przeciez koty uwielbiaja siedziec na parapecie ... Martwia mnie bardzo dwa wiezowce w jednym
miejscu rejonu: tam nic nie zobacze, a kazdy ma z 12 pieter. Moje
ogloszenie przyczepione w koszu na reklamy zniklo, jak i to na
drzewie naprzeciw wejscia do jednego z budynkow. Z gory gapila
sie jakas baba, wiec nie mialam odwagi przyczepic nic nowego.
Dzis zostalam znow przylapana .. tym razem na przekupywaniu psow,
i juz musialam sie wytlumaczyc; Pani byla dosc zezlona, ale jak jej
powiedzialam, ze kota dalej bede szukac, i chce, zeby psy tak sie na mnie nie darly, to wydaje mi sie, ze ja z lekka zatkalo, rottweilera tez - jadl kosc ;-)). Skorzystalam i poszlam sobie. Dwa inne psy juz nie szczekaly na moj widok - sukces.
Wrocilam z poczuciem kompletnego przegrania, nie moge uwierzyc,
ze tak to juz ma wygladac.
Krowke teraz zdazylam nakarmic i dac leki, w kuwetach nic !! od 14.00 do 19.30; moze dlatego, ze dzis strasznie bylo goraco, a jutro ma byc 30 st
po poludniu ! koszmar. niezbyt dobrze dla rekonwalescentki, ale pewnie
wlacze klimatyzacje.
Pozdrawiam, biore sie szybko do roboty, bo wczesnie rano wyjazd
do kliniki
zo